Sukces „Sukcesji”

Wielkim wygranym tegorocznej edycji Złotych Globów został serial „Sukcesja”. Kiedyś, po trzecim wygraniu Mundialu w piłce nożnej dostawało się Złotą Nike na własność. Twórcy „Sukcesji” odbierali Globy także po raz trzeci, powinni je zatem zabrać do domu. Dzięki temu powstałby kolejny sezon o tym, kto z rodzeństwa Royów powinien je mieć.

Krytycy i widzowie są zgodni: to był rzeczywiście znakomity serial, co nie znaczy lekki, łatwy i przyjemny. Przeciwnie. Oglądaliśmy od kuchni świat tych kilku procent mieszkańców naszej planety, którzy są właścicielami 90 procent „miękkich” zasobów. Rodzina rządzi globalnym koncernem medialnym i rozrywkowym, rozdającym także karty w polityce. I nie jest to świat jak z klasycznej „Dynastii”. Bohaterowie „Sukcesji” są małostkowi, okrutni wobec siebie, nielojalni, zawistni, pozbawieni zasad, wręcz obleśni (sami tak zresztą o sobie mówią)… A mimo to w jakiś sposób (przez cztery sezony) przywiązujemy się do nich. Czy dlatego, że mimo posiadanej władzy i pieniędzy są tacy ludzcy w swej grzeszności? Że nie ma w nich za grosz wielkości i dlatego nikt nie jest godzien tytułowej sukcesji po gigancie – Loganie Royu?

Jest to z pewnością serial szekspirowski. Jedni widzą tu współczesnego „Króla Leara”, drudzy – „Juliusza Cezara”, może „Hamleta” (w osobie Kendala Roya). Namiętności targające bohaterami w pogoni za władzą, ich toksyczne ambicje okazują się silniejsze nie tylko od wątłych porywów dobra, ale nawet chłodnej kalkulacji. Dlatego wyścig przegrywają wszyscy, co dla wielu widzów (pewnie kibicujących po cichu komuś z rodzeństwa) jest pewnym zaskoczeniem. Bo też zgoła nieszekspirowskim przesłaniem serialu jest prawda o tym, kto w świecie wielkich pieniędzy i polityki w XXI wieku zostaje królem polowania. Jakie cechy trzeba mieć, by wejść na absolutny szczyt? Wyliczmy: brak zasad, kręgosłupa moralnego i własnego zdania – to pewnie dość oczywiste. Nowość naszych czasów to całkowity brak wstydu, gotowość znoszenia każdego upokorzenia w imię… no właśnie, nawet nie władzy w sensie zmieniania świata, ale wyłącznie związanych z nią didaskaliów. Prawdziwa, ta realna władza, zawsze jest gdzie indziej. Ona potrzebuje tylko kogoś, kto da jej swoje twarz i nazwisko.

Złote Globy dostał serial, ale także grający w nim aktorzy: Sarah Snook i Matthew Macfadyen. Zresztą cała obsada daje prawdziwy koncert gry, bo wbrew pozorom w „Sukcesji” wiele się nie dzieje. Wszystko, co najlepsze, jest w dialogach, mimice, emocjach. Kto jeszcze nie widział, wciąż ma na to szanse – serial dostępny jest na platformie HBO.

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..
TAGI:

Piotr legutko