Czas się wypełnił – tym stwierdzeniem Jezus wszedł w nasz świat z mesjańską, odkupieńczą misją.
Zdecydowała o tym wiadomość o uwięzieniu Jana. Uderzenie w proroka postawiło temu światu diagnozę. Jezus na jednej szali położył świat, a na drugiej ludzką duszę, i to dusza okazała się dla Niego bardziej wartościowa. „Cóż za korzyść odniesie człowiek, choćby cały świat zyskał, a na swej duszy szkodę poniósł?” (Mt 16,26). Jak się okazuje, dla Boga sposobem na uratowanie reputacji tego świata jest nawrócenie grzesznika. Święty Paweł nie miał złudzeń: na tym świecie nie ma niczego pilniejszego do załatwienia, jak ratowanie dusz: „Biada mi bowiem, gdybym nie głosił Ewangelii!” (1 Kor 9,16). Jak się ma dzisiejszy Kościół, a przynajmniej jego główny nurt myślenia, do powyższych stwierdzeń? Świat znajduje się w opłakanym położeniu, kiedy sprzedawcy przestają wierzyć w swoje produkty, a żołnierze nie palą się do sprawy, o którą powinni walczyć.
Nawrócenie oznacza całkowitą zmianę kierunku, w którym idziemy, pod wpływem zadziałania łaski z wysoka. Wyobraźmy sobie, że biorę do ręki piłkę i puszczam ją po podłodze przez środek sali. Z pewnością potoczyłaby się po linii prostej, chyba że jakaś zewnętrzna siła zmieniłaby jej kierunek. Kiedy człowiek prowadzi swoje życie w stronę egoizmu, rozwiązłości i pychy, nie zejdzie z tej drogi, o ile jakaś siła wyższa nie wpłynie na niego z zewnątrz. Na tym właśnie polega działanie łaski – dzięki niej poznajemy rzeczy, o których wcześniej nie wiedzieliśmy. Nawrócenie jest darem od Boga, przypływem nowych sił, przeniknięciem ducha człowieka Duchem Bożym i zwróceniem całej osobowości ku Chrystusowi. Wielu ludzi szuka Boga, choć nie są tego świadomi. Jak pisał kard. Newman: „Wiedziałem, że Kościół jest prawdziwym Kościołem, ale nie wiedziałem, że to wiem”. Nieraz długo trzeba czekać, aż coś w człowieku drgnie, ponieważ niektórzy Pana Boga umieszczają na liście spraw nieistotnych. „Pozdrawiamy się, ale ze sobą nie rozmawiamy” – mawiał o Bogu Wolter. Aż dojdzie do nagłego poderwania się. I wtedy jedni natychmiast porzucają sieci, inni zostawiają ojca wraz z najemnikami, by pójść za Chrystusem. Kardynał Eijk z Holandii mówi z przekonaniem, że nawrócenia nowych pokoleń Europejczyków – choć dziś wydaje się to mrzonką – należy spodziewać się jako czegoś, co nastąpi w swoim czasie, w sposób spektakularny, z dnia na dzień.
Powód potrzeby nawrócenia się ludzi do Boga wpisany jest niejako w decyzję Chrystusa o powołaniu na apostołów rybaków. Ci ludzie po wyglądzie powierzchni jeziora potrafią ocenić, w którym miejscu bierze ryba. Wiedzą, że człowiek potrzebuje wybić się ponad własną powierzchowność. Jak ryba, musi być złowiony na wędkę Bożej miłości i pociągnięty w górę. Z nawróceniem bywa jak z winem. Można wypić dziesięć kieliszków i nic nie poczuć, a potem nagle uderza ci do głowy.
ks. Robert skrzypczak