Jakie rozwiązanie prawne zastąpi Fundusz Kościelny?
Relacje Kościoła z wyznawcami judaizmu były różne, ale zmiana myślenia dokonała się niedawno – przypomina Franciszek Kucharczak w tekście na Dzień Judaizmu w Kościele katolickim. „Sobór Watykański II był prawdziwym przełomem w relacjach Kościoła z żydami. Wcześniej, przez wiele wieków, w Kościele katolickim ukształtowało się myślenie o wyznawcach judaizmu jako o ludziach zatwardziałych w błędzie. Wymownym tego świadectwem była wspomniana modlitwa liturgiczna w Wielki Piątek. Jej dalsza część odwoływała się do Boga, który nie odmawia przebaczenia „nikomu, nawet wiarołomnym Żydom”. Następnie proszono „za lud ten zaślepiony”, aby „z ciemności swych został wyprowadzony”. Choć intencją tych modlitw było ostateczne dobro Żydów, to w praktyce wytwarzały one wokół nich nieprzychylny klimat. Jeszcze bardziej było to widać w tekstach pozaliturgicznych. W starych książeczkach do nabożeństwa możemy jeszcze znaleźć sformułowania stawiające Żydów w złym świetle. Na przykład w popularnym tekście Drogi Krzyżowej słowa „okrutni Żydzi” powtarzają się wielokrotnie. To oni „już Jezusa z miasta wiodą”, oni „szaty z Niego zdzierają”. Pojawia się „wściekłość żydowska”, a rany Jezusowi zadaje „zajadłość żydowska”. Zbawiciel nawet w grobie „od zajadłych Żydów nie jest wolny”. Po ostatnim soborze „Żydów” zastąpiono innymi słowami, takimi jak „kaci” czy „wrodzy”, co zdecydowanie lepiej oddaje istotę rzeczy: męka Chrystusa jest konsekwencją ludzkich grzechów, od których nikt, również ochrzczeni, nie jest wolny” – pisze autor.
Ponadto w numerze:
Marzena Paczuska: Początkiem zła było powołanie na fotel prezesa TVP polityka [Bogumił Łoziński]
O zniszczeniu telewizji publicznej przez polityków i dziennikarzy oraz szansach na uzdrowienie sytuacji w rozmowie z Bogumiłem Łozińskim mówi członek Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji Marzena Paczuska. „Przez 26 lat pracowałam w telewizji publicznej i widziałam naprawdę wiele zmian ekip nią zarządzających. Za każdym razem działo się to na podstawie przepisów prawa, a nie tylko „politycznego widzimisię”. Najczęściej odbywało się to w ten sposób, że dochodziło do wymiany KRRiT, która na mocy ustawy miała kompetencje wyboru szefów mediów publicznych. Jeśli Sejm, senat i prezydent odrzucili sprawozdanie Krajowej Rady, dokonywano zmiany jej członków, a ci wskazywali nowych prezesów mediów publicznych. To był normalny proces przy zmianie ekipy rządzącej. Praktycznie za każdym razem to się działo i nie ma w tym nic nadzwyczajnego. Wcale nie jestem zdziwiona, że nowa koalicja rządząca chce przejąć władzę w TVP, to w Polsce jest normalna praktyka. Jednak tego się nie robi w oparciu o uchwałę Sejmu i Kodeks spółek handlowych. Ponadto prawo nie przewiduje możliwości likwidacji mediów publicznych tak, jak spółki zajmującej się handlem pietruszką” – mówi Marzena Paczuska.
Czy chrześcijaństwo koliduje z wegetarianizmem? [Franciszek Kucharczak]
Liczba wegetarian wzrasta. Szacuje się, że w Polsce liczba takich osób przekroczyła 2 miliony i są to najczęściej ludzie młodzi. Żeby wytrwać w takim trybie żywienia, wymagającym przecież sporo wyrzeczeń, trzeba silnej motywacji. Jest nią często stosunek do zwierząt. Wegetarianie najczęściej twierdzą, że człowiek nie ma prawa zabijać tych stworzeń. Franciszek Kucharczak analizuje, jak wegetarianizm ma się do chrześcijaństwa. „Już dzieci na religii uczy się, że nie wolno żadnych stworzeń męczyć. Należy minimalizować cierpienia zwierząt i nie należy ich zabijać bez wyraźnej potrzeby. Ale – trzeba to jasno powiedzieć – zabijać wolno i wolno jeść mięso zwierząt. Bóg powierzył zwierzęta panowaniu człowieka, „jest więc uprawnione wykorzystywanie zwierząt jako pokarmu i do wytwarzania odzieży. Można je oswajać, by towarzyszyły człowiekowi w jego pracach i rozrywkach” – przypomina katechizm. Uznaje też, że doświadczenia medyczne i naukowe na zwierzętach są praktykami moralnie dopuszczalnymi, ‘byle tylko mieściły się w rozsądnych granicach i przyczyniały się do leczenia i ratowania życia ludzkiego” (2417)’ – tłumaczy autor.
Rozwiązania siłowe? O relacjach państwo-Kościół [Andrzej Grajewski]
Karolina Bućko, przewodnicząca państwowej komisji ds. pedofilii, zapowiedziała, że będzie wysyłać policję, aby przejąć kościelne akta w sprawach dotyczących pedofilii. Jedynie w czasach stalinowskich władza odważyła się na siłowe przejęcie dokumentacji kościelnej. Czy grozi nam powtórka takich działań? – zastanawia się Andrzej Grajewski. „Pytana przez dziennikarza o kwestię dostępu do akt kanonicznych, powiedziała, że będzie starała się do nich dotrzeć, a kiedy ich nie otrzyma, podejmie ‘rozwiązania siłowe’. ‘Mam na myśli wejście policji do kurii i zabezpieczenie tych akt’. Na uwagę, że według zaleceń Watykanu o takie akta sądy mogą wystąpić na drodze międzynarodowej pomocy prawnej, odpowiedziała: ‘Ja mam tu bardziej radykalne podejście. W przypadku poważnych przestępstw prokuratura ma prawną możliwość natychmiastowego wejścia do kurii i zabezpieczenia potrzebnych materiałów. I wcale nie musi pytać, czy dany podmiot łaskawie takie dokumenty udostępni’. Dodaje, że nie widzi potrzeby korzystania z międzynarodowej pomocy prawnej, gdyż ‘jesteśmy w Polsce, więc obowiązuje nas polski Kodeks karny i polskie procedury’. Najwyraźniej nie chodzi więc o rozwiązanie konkretnego problemu, ale o wywołanie awantury pod hasłem: mamy policję i nie zawahamy się jej użyć” – pisze Andrzej Grajewski.
Spokojnie, to tylko awaria. O odpowiedzialności internetowych gigantów [Piotr Legutko]
Rok 2024 zapowiadany jest jako przełomowy, jeśli chodzi o bezpieczeństwo korzystania z sieci – pisze Piotr Legutko i analizuje odpowiedzialność internetowych gigantów. „Nowy rok dla obserwatorów notowań walutowych zaczął się niczym dreszczowiec Alfreda Hitchcocka. Najpierw nastąpiło trzęsienie ziemi – kurs euro skoczył z 4,3 do 5 zł. A potem napięcie zaczęło stopniowo rosnąć. Wieczorem euro kosztowało już 5,59, a dolar 4,87. Wszystkie te dane oglądali użytkownicy wyszukiwarki Google, ale pojawiły się one także na kilku popularnych portalach. Wtedy do akcji wkroczył minister finansów Andrzej Domański, który napisał na portalu X: „Spokojnie. Ten kurs złotego, który sieje panikę, to »fejk« (błąd źródła danych). Za chwilę otworzą się rynki w Azji i sytuacja wróci do normy”. Po czym udostępnił właściwy kurs podawany przez portal Bloomberg. Napięcie opadło… ale tylko na jakiś czas. Bo dopiero refleksja, co by było, gdyby taki „fejk” trafił się najpopularniejszej wyszukiwarce w dzień powszedni, jakie mogłyby być jego konsekwencje, podniosła ciśnienie inwestorom, komentatorom, a nawet członkom rządu” – pisze autor.