Okazuje się, że można u nas nakręcić dobry film science fiction, dysponując małym budżetem i nie siląc się na jakieś wymyślne komputerowe efekty specjalne.
Należy tylko mieć pomysł, w miarę inteligentny scenariusz i odpowiednią ekipę. Nie znaczy to, że „W nich cała nadzieja” Piotra Biedronia jest filmem do końca udanym. O ile od strony realizacji trudno filmowi coś zarzucić, o tyle niektóre wątki poprowadzone zostały topornie. Na szczęście tak szybko, jak pojawiają się w filmie, zostają też porzucone. Dotyczy to przede wszystkim problemu tzw. uchodźców klimatycznych i ekologii, bo, jak się okazuje, bohaterka filmu, nosząca znaczące imię Ewa, była prawdopodobnie zaangażowaną radykalną aktywistką klimatyczną. „Zniszczyliśmy naszą planetę na własne życzenie… Mądra i umęczona Ziemia pozbyła się największego wroga: ludzi” – w duchu klimatycznej poprawności przedstawia sytuację, w której została ostatnim człowiekiem na Ziemi.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
Edward Kabiesz