Końcówka Listu św. Pawła do Tesaloniczan to krótkie wezwania, które układają się w przepis na chrześcijańskie życie.
1. Dobre świąteczne wypieki zależą od dobrego przepisu, choć oczywiście sam przepis to za mało. Trzeba jeszcze umieć go wprowadzić w życie. „Zawsze się radujcie” – wzywa apostoł. Radość jest ważna, wszyscy chcemy być szczęśliwi. Ale czy można zawsze się radować? Musi tu chodzić o coś głębszego niż o powierzchowną wesołość czy rozrywkę. Radujemy się bliskością Pana Jezusa; prawdą o tym, że nie jesteśmy sami nawet wtedy, gdy po ludzku czujemy się bardzo samotni. Radość nie jest tylko stanem emocjonalnym, jest darem duchowym towarzyszącym cnocie nadziei. Jeśli w Bogu pokładamy ufność, to radość nas nie opuści nawet pośród łez.
2. „Nieustannie się módlcie”. Co znaczy „nieustannie”? Nie chodzi o bezmyślne powtarzanie słów. Chodzi raczej o konsekwentną wierność modlitwie. Może też o nawyk stałego przywoływania świadomości, że żyjemy w obecności Boga i każda chwila przybliża nas do Niego. Dlatego w każdym położeniu mamy dziękować Bogu. Zestawmy te słowa: „zawsze”, „nieustannie”, „w każdym położeniu” – radość, modlitwa i wdzięczność. Mocne wyzwanie. A przecież bywa tak, że całymi dniami zero radości, zero modlitwy, zero wdzięczności. Kochany Pawle, skąd czerpać siłę?
3. Apostoł odpowiada: „Ducha nie gaście. Proroctwa nie lekceważcie. Wszystko badajcie, a co szlachetne – zachowujcie. Unikajcie wszelkiego rodzaju zła”. Jest w tych wskazaniach wezwanie do mądrej życiowej harmonii. Nie musimy żyć w euforii. Tak się nie da. Ale kiedy czujemy, że gaśnie w nas duch, należy walczyć, aby ogień całkiem nie wygasł. Trzeba dorzucić coś do pieca. W kwestii proroctwa trzeba zachować rozsądek. Tak, Bóg nadal posyła swoich proroków, ale kiedy kogoś ogłasza się prorokiem zbyt szybko i łatwo lub on sam się nim ogłasza, jest to podejrzane. Trzeba budować na tym, co z całą pewnością pochodzi od Boga. Nie wolno mylić szczerego złota z pozłacaną imitacją. To, że zła należy unikać, jest oczywiste. Ale czasem jest tak, że unikamy wielu złych rzeczy z wyjątkiem tego jednego „małego” zła, z którym zawarliśmy kompromis. Tymczasem mamy unikać wszelkiego zła. A zwłaszcza tego, które nas najczęściej pokonuje i dlatego wciąż się do nas łasi.
4. Na koniec św. Paweł przypomina nam o naszej zależności od łaski Boga. Nasze wysiłki są ważne, ale to sam Bóg pokoju nas uświęca. Jest w tym pewien paradoks, nie ma co ukrywać. Bo z jednej strony mamy całą listę zadań do wykonania, a z drugiej wszystko zależy od Boga. Wracając do analogii ze świątecznymi wypiekami – można mieć superprzepis i wykonać wszystko, jak należy, a i tak ciasto się nie uda. Dawniej gospodynie, wkładając do pieca ciasto, czyniły nad nim znak krzyża. Wiedziały, że bez Bożego błogosławieństwa nic się nie uda. Róbmy wszystko tak, jakby wszystko zależało od nas. Ale ufajmy Bogu tak mocno, jakby wszystko zależało tylko od Niego. Oto stary, sprawdzony przepis na świętość. Takie są najlepsze.
ks. Tomasz Jaklewicz