W Beskidzie Sądeckim powstają owcze sery najwyższej światowej klasy. Ekspert z USA ocenił, że w Ameryce osiągnęłyby cenę nawet 150 dolarów za 1 kg. Te sery robi Roman Kluska, który wycofał się z dużego biznesu i zamieszkał w górach.
Ja tych serów nie robię dla zysku. Robię je dla siebie i dla swojej rodziny – mówi Roman Kluska. – Ale ponieważ nie da się wyprodukować tylko jednego kilograma sera co parę dni, to nadwyżkę moich serów sprzedaję – dodaje. W styczniu Kluska uruchomił sklep internetowy www.prawdziwejedzenie.pl, za pośrednictwem którego można kupić jego sery. Klienci wykupili wtedy prawie wszystko, co miał w magazynie, choć jego owcze sery nie są tanie: kosztują od 110 do 190 zł za kilogram.
Wkrótce jednak magazyn znów się zapełni. Każda z 200 owiec Kluski daje codziennie 0,8 litra mleka, a niedługo biznesmen dwukrotnie powiększy stado. Właśnie kończy budowę kolejnej, wielkiej obory. – Pierwszych 100 tysięcy klientów w dodatku do puszki z serem dostanie ode mnie w prezencie książkę o Bożym Miłosierdziu i św. siostrze Faustynie – mówi Roman Kluska. – Proszę, weźcie, to właśnie ta książka, świeżo zeszła z maszyn drukarskich. Proszę tylko moich klientów, żeby zaznaczyli w sklepie internetowym, czy mam im tę książkę wysłać. Bo jeśli ktoś miałby ją odłożyć gdzieś na półkę, to wtedy nie będę jej załączał do przesyłki – mówi.
Za kraty za brak łapówek?
Książka o Miłosierdziu Boga i ser? Zestawienie może wydawać się nieco dziwne, ale tylko dla kogoś, kto nie zna Romana Kluski. Bo właśnie przeczytanie bardzo podobnej książki, opracowania opartego na „Dzienniczku” s. Faustyny, zmieniło jego życie. I przyniosło mu ocalenie, kiedy przyszła na niego czarna godzina. Na tę książkę trafił przypadkiem, kiedy przez trzy tygodnie leżał po wypadku na nartach. Zaczął ją czytać jak człowiek biznesu, manager, chcąc dzięki chłodnej analizie znaleźć w niej sprzeczności i słabe punkty. Ku swojemu zdumieniu, żadnych słabych punktów nie znalazł.
Kluska był wtedy szefem założonego przez siebie Optimusa, największej firmy komputerowej w Europie Środkowo-Wschodniej, do której należał m.in. portal Onet. Przed 11 laty sprzedał jednak firmę i wycofał się z wielkiego biznesu. Wiązało się to z coraz gorszym prawem i wynikającymi stąd praktykami korupcyjnymi. Mimo wycofania się z wielkiego biznesu, w 2002 r. policja demonstracyjnie zakuła go w kajdanki i zawiozła do aresztu. – Pani prokurator z wydziału ds. przestępczości zorganizowanej Prokuratury Apelacyjnej w Krakowie poinformowała mnie, że jestem tak groźnym przestępcą, że śledztwo zostało utajnione. I dlatego ani ja, ani moi adwokaci nie będą mieli dostępu do akt – wspomina.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
Przemysław Kucharczak