Ubóstwo to nie wyrok

O różnych obliczach biedy, dramacie samotności i wartości przyjaźni z ubogimi z prof. Massimiliano Signifredim, włoskim historykiem ze Wspólnoty Sant`Egidio rozmawia ks. Rafał Skitek

Ks. Rafał Skitek: Kto kogo bardziej potrzebuje – Kościół biednych czy biedni Kościoła?
Prof. Massimiliano Signifredi: Ubodzy potrzebują Kościoła, ponieważ dostrzegają w jego wnętrzu ducha służby i darmowości. Tymczasem dziś wszystko jest na sprzedaż. Logika daru praktycznie nie istnieje. Biedni znajdują więc w Kościele schronienie: mogą być w nim przyjęci i wysłuchani. Także dla Kościoła ubodzy są błogosławieństwem. Skłaniają wierzących w Chrystusa do stawiania ważnych pytań. Już św. Jan Chryzostom pisał, że – w starożytnym Kościele, w Antiochii i Konstantynopolu – biedni znajdowali się u bram świątyni. Ich obecność przypominała wszystkim wchodzącym, że ​​są naszymi braćmi.
 

Ubóstwo to nie wyrok   Prof. Massimiliano Signifredi Wspólnota Sant`Egidio

Ubóstwo, zwłaszcza materialne, nie jest przez nas chciane…
Ubóstwo to nie wyrok. Wszyscy przecież możemy stać się biedni. Za sprawą choroby, nieszczęśliwego wypadku, nagłej utraty pracy czy też z innych powodów, np. rodzinnych. Zdałem sobie z tego sprawę ponownie, kiedy wybrałem się na rzymskie lotnisko Fiumicino, by odebrać grupę uchodźców afgańskich. Trafili oni do Włoch pod skrzydła Wspólnoty Sant`Egidio dzięki korytarzom humanitarnym. Okazało się, że w grupie tej byli też profesorowie. Wcześniej, przez wiele miesięcy razem ze swymi rodzinami, musieli znosić chłód, chroniąc się w namiotach, pozbawieni środków do życia. Równie dobrze mógłbym to być ja.
 

Ubóstwo ma różne twarze. Jak bardzo zmienia się na przestrzeni lat?
Ubóstwo przybiera dziś nowe formy, a jednocześnie jest takie jak dawniej. Bo co znaczy „być biednym”? Mieć mniej możliwości od innych, np. być pozbawionym dostępu do edukacji, zwłaszcza wyższego szczebla; nie móc pozwolić sobie na prywatną wizytę lekarską czy też być zmuszonym do spożywania produktów jak najniższej jakości, co może mieć reperkusje zdrowotne w przyszłości. To tylko niektóre przykłady. Pismo Święty mówiąc o ubóstwie wymienia dwa stany: wdowy i sieroty. To osoby, które są nieproduktywne. Pozbawione są męża czy ojca, a zatem kogoś kto wziąłby ich w obronę.  

  
Ubóstwo to nie wyrok

Współczesna Europa jest biedna?
Forma ubóstwa, o którym w Europie mówi się mało, dotyczy przede wszystkim osób starszych. Gdy my będziemy w podeszłym wieku, o ile dożyjemy, poziom naszego życia diametralnie się zmieni. Będziemy się mierzyć z większą samotnością, bo dla zapatrzonej w siebie i rozpędzonej społeczności staniemy się już nieużyteczni.  Ponadto osoby starsze coraz częściej nie mają się do kogo zwrócić o pomóc. Są osamotnione i często zapomniane. To straszne ubóstwo.
 

Mówi Pan Profesor o zanikaniu relacji międzyludzkich? To potęguje samotność i generuje ubóstwo?
Jako Wspólnoty Sant`Egidio, także w Polsce, staramy się odwiedzać osoby przebywające w domach starców. Smutne jest to, że osoby te nieraz całe dnie spędzają bez możliwości rozmowy i spotkania z kimkolwiek. Pamiętam, że w jednej z placówek, zapytałem pewną osobę: „jak masz na imię”? Zrobiła jedynie duże oczy. Potem okazało się, że nikt nie zwracał się tam do niej po imieniu. To wielki dramat, To pokazuje, że ubóstwo jest stanem życia, w którym już nikt nie mówi do ciebie po imieniu. Nikt cię nie zna.
 

Papież Franciszek przed tym przestrzega. Mówi, że bezdomny ma konkretną twarz, imię i nazwisko.  Po prostu jest kimś.
Właśnie. W tegorocznym Orędziu na światowy dzień ubogich Franciszek zachęca, by nie odwracać twarzy od biednych. Dodaje, że bez spotkania i kontaktu z ubogimi, nie ma prawdziwej Ewangelii. Nie ma wspólnoty. Nie ma nawrócenia. Ani osobistego, ani wspólnotowego.
 

Wracamy do pierwszego pytania: kto kogo bardziej potrzebuje – ubodzy Kościoła, czy Kościół ubogich?
Zgadza się. Ubodzy potrzebują kościoła. I odwrotnie. Także Kościół, by mógł  w pełny sposób wypełnić mandat misyjny Chrystusa, potrzebuje ubogich, Jest on posłany, by głosić Ewangelię wszelkiemu stworzeniu, również ubogim. Oni nas wciąż zawstydzają, bo poddają w wątpliwość i kwestionują nasz świat – nasze rozumienie sytości, zadowolenia i sprawiedliwości. Może czasem sprawiają, że gdzieś się spóźnimy, “ukradną” nam trochę czasu. Nieraz poza jałmużną, chcą zwyczajnie porozmawiać, poopowiadać o swoim życiu. Nie przechodźmy obok nich obojętnie.

Co możemy, a raczej co powinniśmy, dla nich zrobić?
Konkretną wskazówkę daje nam papież Franciszek. Podkreśla on, że byłoby dobrze, gdyby każda parafia, stowarzyszenie, rodzina zaprosiła osobę biedną do siebie na obiad. Gdyby każdy z nas miał choćby jednego biednego za przyjaciela, nasze wspólnoty chrześcijańskie stałyby się lepsze - bardziej autentyczne i pełne prawdziwej radości.

 

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

Ks. Rafał Skitek