„Pan Bóg też chce, żebyście mieli szczere i czyste serce i wólo twardo jak żelazo. Widzicie, a tego dzisiej najwięcej brakuje” – pisał Stach Kropiciel. Felieton z archiwum „Gościa”.
Gawędy Stacha Kropiciela ukazywały się na łamach „Gościa Niedzielnego” w latach 1924–1973. Pisane po śląsku, pełne humoru i trafnych spostrzeżeń teksty były efektem wędrówek po Górnym Śląsku i obserwacji pozytywnych i negatywnych zjawisk.
W wydaniu „Gościa” z 15 listopada 1936 r. Stach Kropiciel pisze do „młodych karlusów” :
Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus. Dzisiejsza gawęda pisza ekstra dla was, moje kochane młode karlusy, na wasze święto. Nie jestech ani biskupem, żebych mioł prawo listy pasterskie pisać, anich też nie jest waszym prezesem ani sekretarzem generalnym, alech jest Stachem Kropicielem, starym Aloizjanem i dlatego mam prawo się do was odezwać.
Downe to są czasy, jakech ja sam był takim bukslikiem i gryfnym pachołkiem, jak wy dzisiej. Mój Boże, kaj się te piękne lata młodzieńcze podziały, kiejmy społem z innymi dokazywali we wsi! O ja – umioł to wtedy Stach Kropiciel nogami wywijać na sali, trojoka, mietlorza, krakowioka, cygona, i co jeno żyw chcecie – aż się dziołchy biły o mnie – ale to dlatego, żech był nie jeno do tańca, ale też i do różańca, a w niedziela podczas „Wielkiego” nigdych nie wystowoł na dworze, anich też nie kurzył za płotem kościelnym cygaretlów, jenoch śpiwoł na cały głos: „Co nam nakazuje nasza wiara...”, a na procesyji nosiłech sztandar Aloizjanów.
Po co wom to wszystko opisuja, moi drodzy, młodzi przyjaciele? Po to, żebyście nie myśleli, że Stach Kropiciel był za młodych lat takim ślimtokiem i ślimokiem, takim niepodarkiem, co jeno u mamulki za piecem siedzioł, a do wszystkiego trzeba go było prosić i nąkać, do roboty, do kościoła, do jedzenia nawet – tako nie przymierzając kula kitu miękiego, co kaj ją ciepniesz na jakie miejsce, ona się zaroz rozchlaśnie, przylepi i z biedą ją oderwiesz. I wy mocie być szczerymi młodzieńcami, gibcy w nogach, grajfni w rękach a sprytni w głowie – takimi was Pan Bóg chce mieć, a nie mazgajami i tulejami. Ale Pan Bóg też chce, żebyście mieli szczere i czyste serce i wólo twardo jak żelazo. Widzicie, a tego dzisiej najwięcej brakuje. I nic dziwnego, bo was nieroz starzy psują, bo wom jeno o wolności godają, o tym żeście przyszłością społeczeństwa, że krzywda cierpiecie, bo roboty wom nie chcą dać a często też mówią: pójdźcie do naszych organizacyj, dostaniecie robota, pojeść, popić i insze przyjemności. O, padom wom, kto takimi sposobami „kaptuje” młodzież, ten ją demoralizuje i kiedyś ona mu się za to odpłaci. Ostatni taki karlus, co jeno idzie za wursztem i gorzołą a wyższe sprawy go nic nie obchodzą. Kiejśmy się wtenczas zbierali na zebrania Aloizjanów, tośmy tam chodzili, bośmy się chcieli nauczyć i wiary świętej, i mowy polskiej i uczciwości – a nie dla materialnych korzyści. Mocie wy teraz wasze katolickie towarzyszenie młodzieńców – te same piękne zadania ono ma, co nasi Aloizjanie – ino, że wom już terozki leksiej, boście we wolnej ojczyźnie. Padom wom, że za czasów niemieckich pod okiem cudzej władzy robiło się nom niekiedy w naszych polskich towarzystwach katolickich bardzo ciężko.
Okładka GN z listopada 1936 r.To se przypomnijcie, kiedy i do was zbliżą się pokusy i bydom wom szeptać: po co tam noleżysz, do tych „katolickich młodzieńców”, chcesz być „świętym” – ty „świętoszku jedyn” itd. Wtedy se powiedz: Byda mocnym, twardym, bo mom charakter, wiem, co robia, nie dom sie, choćby was sto było na mnie jednego, to mnie nie pokonacie. Widzicie, takich młodzieńców nom dzisiej trzeba, takim też „noleżeć bydzie przyszłość”. Dej Boże jak nojwięcej takich we stowarzyszeniach katolickich młodzieńców.
Wasz Stach Kropiciel
Historia GN jest tyleż długa co ciekawa. W kolejne „retrowtorki” w serwisie Retro Gość przybliżamy fragmenty tekstów oraz ilustracje, wyłowione z archiwum „Gościa Niedzielnego”. Warto też śledzić profil Retro Gościa na Instagramie!
ps