Takie pojęcia jak „dowody na istnienie Boga” czy „dowody wiary” budziły i do dziś budzą pewne kontrowersje.
Wynikają one po części z wykrzywionego przez oświeceniowe i scjentystyczne pojmowanie nauki (i szerzej racjonalności) rozumienia dowodów, dowodzenia istnienia czegoś. W świecie zachodnim arbitralnie przyjęto, że udowodnić można wyłącznie coś, co da się zmierzyć, zważyć, zobaczyć, dotknąć. Dowodzenie metodą dedukcji, przez analogię, zostało uznane za mniej racjonalne, a bardziej projekcyjne, subiektywne opisywanie rzeczywistości. Takie zredukowanie możliwości ludzkiego rozumu jest w gruncie rzeczy… najbardziej irracjonalnym zabiegiem w historii ludzkości (na pewno obcym tradycji wschodniej). Można wręcz powiedzieć, że to zabobon racjonalizmu, który skutecznie wyparł pytania o rzeczywistość – bo choć jest ona niemierzalna, to jednak dostępna ludzkiemu poznaniu. Takim obszarem jest wiara w Boga. Nie tylko nie jest ona irracjonalna, ale człowiek ma zdolność uznać jej racjonalność, jeśli doceni również argumenty pozaempiryczne. Choć autor Księgi Mądrości przekonuje, że to empiria właśnie, to wszystko, co widzimy, powinna prowadzić nas do wiary w Boga („z dóbr widzianych nie zdołali poznać Tego, który jest, patrząc na dzieła, nie poznali Twórcy”; por. Mdr 13,1nn).
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
Jacek Dziedzina Zastępca redaktora naczelnego, w „Gościu” od 2006 roku, specjalizuje się w sprawach międzynarodowych oraz tematyce związanej z nową ewangelizacją i życiem Kościoła w świecie; w redakcji odpowiada m.in. za kierunek rozwoju portalu tygodnika i magazyn "Historia Kościoła"; laureat nagrody Grand Press 2011 w kategorii Publicystyka; ukończył socjologię na Katolickim Uniwersytecie Lubelskim, pracował m.in. w Instytucie Kultury Polskiej przy Ambasadzie RP w Londynie, prowadził również własną działalność wydawniczą.