„Abyście się nie smucili jak wszyscy ci, którzy nie mają nadziei”.
1.To prawda, smutek dopada nas wtedy, gdy zaczyna brakować nam nadziei. A tę nadzieję odbiera najbardziej śmierć tych, których kochamy. Nieraz wpadamy w poczucie beznadziei, śledząc wiadomości. W obliczu okropności naszego czasu dochodzimy do wniosku, że zło, przemoc, wojna, niesprawiedliwość są potężniejsze niż siły dobra. Ku czemu to wszystko zmierza – pytamy. Na dnie naszych lęków czai się jednak lęk przed śmiercią jako definitywnym końcem naszego własnego życia. Paweł, głosząc Ewangelię, niesie pociechę mieszkańcom Salonik, a także nam.
2. Na czym opiera apostoł swoją pociechę? Na Chrystusie, który umarł i zmartwychwstał. Powstanie z grobu Jezusa rzuca światło na nasze życie i na naszą śmierć. Jest to światło nadziei. Ostatecznie bowiem „na zawsze będziemy z Panem”. To jest sedno obietnicy Ewangelii. Nie zostaniemy sami w śmierci i po niej. Spotkamy naszego Zbawiciela. On w dniu ostatecznym wyjdzie nam naprzeciw, na spotkanie. Już teraz jest z nami.
3. Pewne szczegóły powtórnego przyjścia Jezusa mogą wydać się nam dziwne. „Pan zstąpi z nieba na hasło i na głos archanioła, i na dźwięk trąby Bożej”. To obrazy apokaliptyczne, których nie da się przetłumaczyć na pojęcia czy reporterski opis nadchodzącej paruzji. W każdym razie ostateczne przyjście Pana będzie całkowicie Bożą inicjatywą. Benedykt XVI tłumaczy, że to przyjście Pana dokonuje się także dzisiaj. Trąba Boża to głoszenie Ewangelii. „W słowach Ewangelii ON, wieczne Słowo, przychodzi w ludzkich słowach aż do naszej codzienności, aż do naszych ubogich myśli i słów, jest w nich, przemawia do nas i dotyka (…). Pozwólmy, aby trąba anioła, aby słowo Ewangelii zapadały głęboko w nasze dusze i niosły nam pocieszenie. Pozwólmy, aby to nas dotknęło i do nas przemówiło. Nauczmy się kochać Eucharystię, tak abyśmy byli coraz bardziej przeniknięci »dzisiaj« Jego przyjścia, abyśmy także w ciemnych chwilach nosili głęboko w naszych duszach dźwięk Jego słowa i blask Jego światła”.
4. Mowa jest także o obłoku i o porwaniu w powietrze. Znowu trzeba unikać dosłownych fizycznych skojarzeń. Obłok to nie chmurka, na której uniesiemy się w górę, do nieba. W Biblii „obłok” jest symbolem Bożej obecności, ale ukrytej, tajemniczej, nieuchwytnej. Niebo to wejście w ten obłok, a raczej bycie przez niego pochwyconym. Oddychanie świeżym „powietrzem” Boga – to nawiązanie do tchnienia, które Stwórca dał człowiekowi na początku. Będziemy oddychać kiedyś Bogiem pełną piersią. Dziś dusimy się powietrzem naszego czasu, pełnym kłamstw, ideologii i ziemskich pokus. Kiedyś zostaniemy uwolnieni od tej duchoty. Paweł wzywa nas, byśmy pocieszali się wzajemnie nie jakąś tanią ludzką pociechą, ale słowem Boga. Podawajmy sobie nawzajem tlen Bożej prawdy i nadziei. Walczmy o to, aby w Kościele rozbrzmiewała trąba Ewangelii, a nie fałszywe tony światowych ideologii. Misją Kościoła jest dbanie o klimat duchowy, o czystość Ewangelii bardziej niż o czystość powietrza.
ks. Tomasz Jaklewicz