Uniewinnienie gen. Kiszczaka jest ważnym sygnałem, że w III RP skazany może być zomowiec, ale nie generał, który wysłał go na akcję.
Decyzja Warszawskiego Sądu Okręgowego, która uwalnia b. ministra spraw wewnętrznych gen. Czesława Kiszczaka od odpowiedzialności za przyczynienie się do śmierci 9 górników w czasie pacyfikacji kopalni „Wujek” w Katowicach jest modelowym wręcz przykładem wszystkich problemów, jakie ma wymiar sprawiedliwości III RP z prawnym rozliczeniem zbrodni PRL.
17 lat mitręgi
Próby osądzenia gen. Kiszczaka podejmowane są od 17 lat. W tej sprawie zapadły już cztery wyroki. Generał Kiszczak początkowo był objęty aktem oskarżenia w procesie, który rozpoczął się w grudniu 1991 r. w Katowicach. Na ławie oskarżonych zasiedli wówczas funkcjonariusze ZOMO z plutonu specjalnego, który strzelał na kopalni „Wujek”. Proces karny gen. Kiszczaka w 1993 został z tej sprawy wyłączony do odrębnego rozpoznania, ze względu na problemy zdrowotne b. ministra. Odtąd toczył się w Warszawie. W 1996 r. gen. Kiszczak został uniewinniony, w 2004 r. skazany na dwa lata więzienia w zawieszeniu, a w 2008 r. sąd umorzył proces. W końcu wszystkie te orzeczenia uchylił Sąd Apelacyjny.
Czwarty proces gen. Kiszczaka zaczął się w lutym 2010 r. i zakończył przed tygodniem uniewinnieniem generała.
Akt oskarżenia zarzucał Kiszczakowi umyślne sprowadzenie „powszechnego niebezpieczeństwa dla życia i zdrowia ludzi”, kiedy 13 grudnia 1981 r. jako szef MSW wysłał szyfrogram do jednostek milicji, mających m.in. pacyfikować zakłady strajkujące po wprowadzeniu stanu wojennego. Kwestia, jaki wpływ miał szyfrogram na przebieg dalszych wydarzeń w Polsce, była kluczowa w procesie gen. Kiszczaka. On sam twierdził, że w szyfrogramie powtórzył jedynie normy zawarte w dekrecie o stanie wojennym. Oskarżyciel natomiast podkreślał, że w istocie szyfrogram przekazał dowódcom oddziałów MO i ZOMO uprawnienia do wydania rozkazu użycia broni. Na tej podstawie pluton specjalny ZOMO otworzył ogień z broni maszynowej 15 i 16 grudnia 1981 r. do górników z kopalń „Manifest Lipcowy” w Jastrzębiu-Zdroju i „Wujek” w Katowicach. Zginęło 9 górników, a 25 odniosło poważne rany. Ważną okolicznością tej sprawy jest fakt, że pluton specjalny, który strzelał do górników na kop. „Manifest Lipcowy”, następnego dnia, za wiedzą Kiszczaka, został wysłany do kop. „Wujek”. Generał wiedział więc, jakie są praktyczne skutki jego szyfrogramu.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
Andrzej Grajewski