Ile kasy dać dzieciom? Złe pytanie! Raczej, czy w ogóle ją dawać?

Nie uczymy dziecka bycia materialistą. Badania pokazują, że w dorosłym życiu może popaść w depresję - przestrzega dr Anna Malińska, ekspert od edukacji finansowej dzieci.

Cena zaporowa, umowa o pracę, właściwe wynagrodzenie - to wiedza, którą można zgłębiać od najmłodszych lat. Dr Anna Malińska z Ośrodka Fundacji Świało-Życie ZAKKAI uważa, że edukacji finansowej dzieci nie uczy się poprzez tłumaczenie im zawiłości świata finansowego, ale w każdej sytuacji domowej. „Pamiętam, kiedy jedno z pięciorga moich dzieci przyszło do mnie i powiedziało, że właśnie siostra za kolorowankę zażyczyła sobie od niego 100 złotych. Było oburzone ceną. Wtedy tłumaczyłam mu, że to jest tzw. cena zaporowa, bo Ona nie chce sprzedać mu tego rysunku. Więc zażądała tyle, by sam zrezygnował”. Oczywiście trudno oczekiwać, że dziecko to zapamięta na zawsze, ale zostały podłożone podwaliny pod tego rodzaju edukację.

Anna Malińska pamięta, kiedy przed dziesięciu laty Ośrodek powstawał, wówczas niemal nie było czegoś takiego, jak edukacja finansowa dzieci. Zaczęli więc z rozmachem prowadząc zajęcia z 500 dziećmi z 8 przedszkoli. Nie chodziło jednak tylko o to, by nauczyć dzieci, czym jest pieniądz, ale by uczyć ich wartości takich jak: cierpliwość, prawdomówność, współczucie, gościnność, poczucie wartości. W jaki sposób? Kiedy uczyli, czym jest oszczędzanie, przekazywali jednocześnie komunikat, o tym, że należy być cierpliwym, by nazbierać na jakiś wymarzony zakup, trzeba cierpliwie oszczędzać przez kolejne tygodnie, a może miesiące. Jeśli uczymy dzieci dawania datków na jakieś cele charytatywne, to uczymy jednocześnie hojności, umiejętności dzielenia z innymi, a więc przy okazji uczymy ich współczucia, gościnności, szacunku do tych, którym jest trudniej w danym momencie w życiu.

Anna Malińska podpowiada, że podobnie jest w innych sytuacjach domowych: „Uczymy obowiązków domowych, a przy okazji pracowitości i uczciwości, dotrzymywania słowa. Tu znów przypomina mi się sytuacja z domu. Otóż jedno z moich dzieci lubi wydawać pieniądze. W pewnym momencie oszczędności sięgnęły dna skarbonki. A zbliżały się wtedy urodziny koleżanki. W naszym domu dzieci ze swoich oszczędności kupują kolegom, czy koleżankom prezenty. No więc moje dziecko nie miało już pieniędzy, ani pomysłu, co ma zrobić. Wówczas sąsiadka zaproponowała, by jej wyrzucało śmieci, a ona będzie mu tygodniowo dawać 5 złotych. Chłopak z ochotą przystał, ale musiał napisać umowę o pracę w dwóch egzemplarzach. I to chyba było najtrudniejsze zadanie. Kiedy udało się mu już z sąsiadką podpisać umowę, okazało się, że może dodatkowo raz na kwartał zarobić 10 złotych za zamiecenie garażu. Oczywiście chciał, ale to wymagało napisania aneksu do umowy. Jaką lekcję z tego wyniósł? Poza tym, że zapoznał się z terminami umowa o pracę, czy aneks do umowy, to jeszcze nauczył się wykonywania obowiązków solidnie, a co najważniejsze zaczął oszczędzać. Okazało się bowiem, że zarobienie 5 złotych nie jest takie łatwe, a pieniądze trzeba wydawać rozsądnie”.

W edukacji finansowej obowiązuje kilka zasad.

Pierwsza zasada to zasada tożsamości i własności. Chodzi o to, że za nim dziecko wyjdzie z domu, powinno poznać kim jest, jakie ma wartości, co potrafi najlepiej i nauczyć tego, że wszystko co posiada należy do Pana Boga. „To tak, jak w relacji rodzic-dziecko. Niby zabawki,czy ubranka są dzieci, ale tak naprawdę rodziców, którzy dziecku to wszystko dali. Dziecko rośnie, wyrasta z tych ubranek i my je odbieramy np. przekazując komuś innemu. Podobnie z nami, którzy wszystko, co mamy dostaliśmy od Pana Boga, który może nam to odebrać, po to by postawić nas w innym miejscu i wyposażyć w inne narzędzia. I tutaj nie powinno być z naszej strony buntu, bo wszystko należy do Boga” - dr Anna Malińska radzi więc by nie przywiązywać się nadmiernie do wszystkiego, co posiadamy.

Kolejna zasada mówi o tym, że pieniądze powiększają wszystko, co dotkną. Bogactwo obnaża ludzi takimi, jacy są, czy dobrzy, czy źli. „Jeśli ktoś udaje innego niż jest, to w miarę gromadzenia fortuny, będzie jeszcze bardziej udawał, podobnie ma się sprawa z kompleksami, jeśli je mamy, to wraz z bogaceniem się, będą jeszcze większe.” Dr Anna Malińska podkreśla jednak, że podobnie jeśli ktoś jest pracowity i zaradny, to pieniądze spotęgują jego pracowitość i zaradność.

„Tak będzie się działo też z naszymi dziećmi. Pieniądze powiększą ich dobre cechy, ale mogą też je pogrążyć w złych nawykach. Dlatego dobrze musimy poznać swoje dzieci, ustalić z nimi, jakie są wartości w naszej rodzinie i co chcemy naszym dzieciom przekazać, by niosły w dorosłe życie. Dlatego badamy, jakie dzieci mają osobowości, jakie talenty, czy są spontaniczne, entuzjastyczne, czy raczej skrupulatne z wręcz cechami pedantyzmu. W zależności od cech, jakie w sobie noszą, takie będziemy w stosunku do nich używać narzędzia wychowawcze, również wychowania do finansów”. Dr Malińska podkreśla jednak, że by uczyć samemu trzeba umieć. Jeśli nie umiemy to

naturalnie można wspomagać się instytucjami publicznymi. „Jeśli chcemy sami uczyć nasze dzieci, warto wcześniej je poznać. Kim są i jakie są. Dlaczego? Od tego zależy wybór metod nauki. Izabela Antosiewicz w swej książce o talentach podaje dwa typy rodziców: rzeźbiarzy i ogrodników.  Rzeźbiarz ma plan na dziecko, wie, co chce, żeby z dziecka wyrosło, ma formę i chce, aby to dziecko do tej formy się dopasowało, a jak nie, to może nogę, albo rękę trzeba przyciąć, byle będzie idealnie pasować do formy. Ogrodnik najpierw rozpoznaje jakiego gatunku rośliny ma w ogrodzie, uczy się jak je pielęgnować, a potem cierpliwie wypatruje owoców. Wie, które rośliny lepiej rosną w cieniu, a które w słońcu. Bądźmy ogrodnikami dla naszych dzieci, poznajmy je i uczmy się, jak najlepiej przekazać nasze wartości, także te finansowe.

Warto też przemyśleć, jakie są nasze nawyki finansowe, aby być bardziej świadomym tego, co przekazujemy dzieciom. „Jeśli mówię dziecku, że trzeba być prawdomównym i pracowitym, a opowiadam w domu, jak to udało mi się w pracy wykiwać szefa i udawać zajętą, to dziecko otrzymuje sprzeczne komunikaty. Lub jeśli mówimy, że nie ma pieniędzy, a dziecko widzi, że kupujemy za dużo jedzenia i potem trzeba je wyrzucić, bo się psuje, to coś jest nie tak. Dziecko raczej będzie naśladować nasze zachowania niż słowa”-podkreśla dr Malińska.

I co ważne nasze przekazywanie wiedzy powinno być adekwatne do wieku dziecka. I pamiętajmy finanse to jeden z elementów życia. Jako chrześcijanie nie możemy traktować tego elementu jako najważniejszy.

 

Czy dziecku dawać kieszonkowe? Na to pytanie dr Anna Malińska odpowiada Katarzynie Widerze-Podsiadło na antenie radia eM w audycji „Rodzinnie z radiem”

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

Katarzyna Widera-Podsiadło