Głos ludu głosem Boga, mawiano w starożytnym Kościele. Zdumiewa żywotność przekonania zwykłych chrześcijan o świętości Jana Pawła Wielkiego. Gdy w dniu jego pogrzebu na Placu św. Piotra pojawiły się transparenty z napisem „Santo subito”, mogło się wydawać, że to tylko kaprys ludzi, którzy ulegli presji chwili.
Gdy przez sześć lat rzesze nieustannie przychodziły przed grób Papieża Polaka, widać było, że to nie tylko moda. W przekonaniu tym można było utwierdzić się ponownie, przyglądając się Mszy beatyfikacyjnej 1 maja. Gdyby nie głębokie przekonanie o świętości Jana Pawła II, nie byłoby tych wielojęzycznych tłumów, nie byłoby łez wzruszenia i autentycznego entuzjazmu towarzyszącego słowom Benedykta XVI oficjalnie ogłaszającego swojego poprzednika błogosławionym.
W jego homilii chyba najbardziej uderzało nawiązanie do testamentu zmarłego przed sześciu laty papieża, w którym przedstawiał się on jako realizator ducha Soboru Watykańskiego II. Benedykt XVI przypomniał, że to z ducha tegoż soboru pochodzi wezwanie, które Jan Paweł II skierował do ludzi na początku swojego pontyfikatu: „Otwórzcie drzwi Chrystusowi”; otwórzcie drzwi społeczeństw, kultur, systemów politycznych i ekonomicznych.
To właśnie dzięki takiemu postawieniu sprawy udało się Wielkiemu Polakowi odwrócić „tendencję, która wydawała się nie-odwracalna”; tendencję ogarniającej wszystko laicyzacji. Dziś, gdy dość często się o tym zapomina, warto pamiętać słowa Benedykta XVI. I uznać, że beatyfikując Jana Pawła II, poniekąd beatyfikował także jego wizję obecności Kościoła w świecie.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
Andrzej Macura, redaktor naczelny wiara.pl