Cierpliwe znoszenie choroby jest realizowaniem życia całkowicie oddanego Bogu.
Nadszedł czas sezonowych infekcji. W ostatnich dniach choruje wielu moich znajomych oraz połowa naszego klasztoru. Chyba można powiedzieć, że ludzie dzielą się na tych, którzy nie lubią chorować, bo źle znoszą nie tylko związany z tym ból, ale przede wszystkim konieczność wstrzymania wszelkich aktywności, oraz na tych, którym zdarza się deklarować, że chętnie by poleżeli, ponieważ czas choroby traktują jako okazję do zwolnienia, odpoczynku. Jedno i drugie podejście jest zrozumiałe. Z jednej strony choroba rzeczywiście potrafi sparaliżować funkcjonowanie nie tylko jednego człowieka, ale i całej rodziny czy – jak w naszym przypadku – wspólnoty. Bywa wtedy testem braterskiej miłości. Z drugiej strony infekcja przechodzona łagodnie jest szansą na kilka dni świętego spokoju. Człowiek nic nie musi robić, bo nikt chwilowo nie ma żadnych oczekiwań wobec niego. W klasztorze nie trzeba nawet wstawać na poranne modlitwy. Z tego względu istnieje niestety pokusa, by traktować chorobę trochę jak „wakacje od Boga” – wtedy jest ona także testem naszej miłości do Stwórcy.
O chrześcijańskim podejściu do choroby pięknie mówiła jedna z matek pustyni, amma Synkletyka: „Jeśli dokucza nam choroba, nie trapmy się tym, że z powodu niemocy i cierpienia ciała nie możemy już głośno odmawiać psalmów. Bo to wszystko przyszło na nas dla oczyszczenia z namiętności. (…) Bo to właśnie jest wielka asceza: trwać mężnie w chorobie i zwracać do Boga hymn dziękczynienia”. A zatem chorobę należy traktować jako okazję do ćwiczeń duchowych – przyjmować chorobowe okoliczności w pokorze i jednocześnie modlić się tak, jak potrafimy. Jeśli jesteśmy zbyt słabi na brewiarz, pewnie znajdziemy siły na Różaniec, choćbyśmy mieli przy nim przysypiać. Jeśli także Różaniec jest już zbyt trudny, zawsze pozostaje modlitwa Jezusowa, a w ostateczności chodzi przecież już nie o słowa, lecz o przylgnięcie chorym ciałem i utrudzoną duszą do Chrystusa. Takie cierpliwe znoszenie choroby jest realizowaniem życia całkowicie oddanego Bogu. Jest też wyrazem zrozumienia, że cierpienie to nieodłączny element każdego chrześcijańskiego powołania.
o. Wojciech Surówka