Pierwszy List do Tesaloniczan to nie tylko najstarszy list św. Pawła, ale i pierwsze pismo Nowego Testamentu. Powstał ok. 52 roku. Słuchając jego początkowego fragmentu, dotykamy początków Kościoła. „Zawsze dziękujemy Bogu za was wszystkich”.
1. Apostoł używa tutaj liczby mnogiej. To „my” jest głosem Kościoła powszechnego, którego cząstką jest wspólnota Tesaloniczan. My, współcześni uczniowie Chrystusa, gdziekolwiek żyjemy na ziemi, także jesteśmy zawsze obecni w modlitwie Kościoła. Nie jesteśmy samotni, ktoś o nas pamięta, ktoś się modli, dziękuje Bogu za nas. Z kolei my modlimy się w każdej Eucharystii za innych wierzących. Ta sieć modlitwy buduje żywą tkankę Kościoła – Ciała Chrystusa. Paweł dziękuje Bogu za trzy dary, które dostrzega u Tesaloniczan: „dzieło wiary”, „trud miłości” oraz „wytrwałość nadziei” – czyli klasyka, trzy tzw. cnoty teologalne: wiara, nadzieja i miłość. Oto sedno życia chrześcijańskiego. Do każdej z tych cnót apostoł dokłada jedno słowo. Warto to zauważyć i pogłębić.
2. Najpierw jest „dzieło wiary” – co można też tłumaczyć jako „czyn wiary”. Wiara wyraża się w działaniu, jest czynna, twórcza, płodna. Paweł pisze dalej o swojej działalności ewangelizacyjnej: „Nasze głoszenie Ewangelii wśród was nie dokonało się samym tylko słowem, lecz mocą i działaniem Ducha Świętego oraz wielką siłą przekonania”. Wiara jest z natury misyjna, jest współdziałaniem z Bogiem. Wtedy objawia się jej moc. Dziś Niedziela Misyjna – warto pomyśleć o tym, czy nasza wiara jest wiarą w działaniu, w akcji. Czy pozostaje jedynie w obszarze myśli czy teoretycznych zasad?
3. „Trud miłości” – w oryginale jest tutaj słowo kopos, które również oznacza działanie, ale akcentuje wysiłek czy nawet cierpienie związane z tym działaniem. Miłość wymaga trudu, nie jest nigdy tylko uczuciem, sentymentalizmem, czymś, co się pojawia i znika. Miłość wiąże się z krzyżem, z ofiarą. Dawanie siebie nie odbywa się bez wysiłku czy bólu. Nie ma jednak radości bez zgody na ten wymiar miłości.
4. I wreszcie „wytrwałość nadziei”. Pierwszy entuzjazm wiary czy miłości szybko mija i wtedy konieczne są cierpliwość, wytrwałość, stałość. Nadzieja pozwala przetrwać chwile próby, godziny ciemności, bo kieruje nas ku przyszłości. Ukazuje perspektywę sięgającą poza widoczny dziś horyzont. Bez nadziei nie da się iść dalej. Wszystkie te trzy cnoty są ze sobą mocno powiązane. Wiara nie jest bowiem jedynie zespołem prawd, ale zaufaniem Komuś. Tym Kimś jest Bóg, który jest miłością. Wierzyć to znaczy spotkać Miłość. Ten, kto kocha i jest kochany, zyskuje przyszłość. Staje się człowiekiem nadziei. Te trzy cnoty zasilają się wzajemnie. Są oddechem życia chrześcijańskiego. Ludzie, którzy żyją wiarą, nadzieją i miłością, budują Kościół. Tu leży źródło jego żywotności, to jest ów zaczyn, który może zmienić oblicze ziemi o wiele bardziej niż wszelkie mrzonki ideologów zrównoważonego rozwoju czy ekologii. Dziękujmy wraz ze św. Pawłem, że w Kościele wciąż są ludzie pełni wiary, nadziei i miłości.
ks. Tomasz Jaklewicz