Rabin Skórka od dialogu

Na najbliższą niedzielę w Katolickim Uniwersytecie Lubelskim Jana Pawła II planowana jest uroczystość nadania Rabinowi Abrahamowi Skórce tytułu doktora honoris causa tej uczelni. To ważny krok na drodze dialogu.

Kim jest Abraham Skórka? Z pochodzenia – synem żydowskich emigrantów, którzy w drugiej połowie lat dwudziestych XX wieku opuścili Polskę i osiedlili się w Argentynie. Z wykształcenia – chemikiem i biofizykiem (obronił doktorat z tej dziedziny) oraz znawcą prawa i teologii żydowskiej (obecnie jest profesorem studiów żydowskich i relacji żydowsko-chrześcijańskich w Uniwersytecie Georgetown w Waszyngtonie DC). Z głównej pasji życiowej – wyznawcą judaizmu i rabinem, który większość swego życia poświęcił pracy duszpasterskiej we wspólnotach żydowskich w Buenos Aires. Z postawy – człowiekiem autentycznego dialogu.

Ta ostatnia sprawa jest szczególnie ważna. Rabin Abraham Skórka stał się znany w środowiskach katolickich dzięki swym rozmowom z kardynałem Jorge Bergoglio, arcybiskupem Buenos Aires. Na ich podstawie powstała m.in. książka „W niebie i na ziemi”. Gdy kard. Bergoglio został papieżem, książka ta (szybko przetłumaczona z hiszpańskiego na inne języki) okazała się bestsellerem. Dla wielu była przecież pierwszym źródłem wiedzy o poglądach nowego papieża. I to źródłem, w którym papież nie przemawia sam i ex cathedra, lecz dialoguje z… żydowskim rabinem. Czegoś takiego wcześniej nie było!

Czytaj też: Chrześcijańska formacja intelektualna. Bez niej przegramy

Co mogło zaskoczyć czytelników tej książki? Nie tylko to, że kardynał i rabin publicznie rozmawiają i że się przyjaźnią. Sądzę, że najbardziej zaskakujące mogło być to, że kardynał i rabin w tak wielu sprawach się zgadzają. Obaj akceptują prawo naturalne, obaj domagają się respektu dla życia ludzkiego od jego poczęcia, obaj krytykują cywilizację konsumpcji, obaj mają dystans do polityków wszelkiej maści itd. Gdybyśmy w przywołanej książce zasłaniali nagłówki, mielibyśmy kłopot ze zgadnięciem, kto co mówi: kardynał czy rabin? „Problem z naszym społeczeństwem polega na tym, że w znacznej mierze utraciło ono poczucie świętości życia” – to nie cytat z dokumentu papieskiego, to wypowiedź rabina.

Każdy chrześcijanin, a w szczególności katolik, może się uczyć od rabina Abrahama Skórki dwóch rzeczy: miłości do Biblii i postawy dialogu. Gdy zaczyna on omawiać jakiś problem, to wpierw diagnozuje sytuację, a potem naświetla ją tekstami z Biblii hebrajskiej i Talmudu. W ten sposób Słowo Boże (komentowane rodzimą tradycją religijną) okazuje się lampą na ścieżkach życia. Ta metoda świetnie uwidacznia się w jego (napisanej po pandemii) książce „Returning to Life after the Storm”. Warto ją przetłumaczyć na język polski, gdyż pokazuje, jak mądrość biblijna uczy rozwiązywać dylematy współczesności. Uczy też, jak ważna w życiu społecznym jest tradycja, czyli zbiorowa pamięć, bez której „społeczeństwa przekształcają się w tłum, a ludzie w zombie”.

Rabin Skórka jest mistrzem dialogu czy wręcz – jak skórka od chleba – kimś, kto nadaje dialogowi smak. Umie konkretnie przedstawiać swoje poglądy i umie ze zrozumieniem wsłuchiwać się w poglądy drugiej strony. Umie szukać tego, co wspólne. Nie jest jednak w tym cukierkowaty, gdyż potrafi (jak na przykład w kwestii celibatu duchownych) powiedzieć: „judaizm różni się pod tym względem od katolicyzmu”. Gdy podczas debaty z arcybiskupem Grzegorzem Rysiem w Łodzi ktoś ze słuchaczy zapytał rabina, dlaczego Żydzi nie uznają Jezusa z Nazaretu za Mesjasza, nie wszedł w religijną polemikę, tylko rzeczowo wyjaśnił żydowską koncepcję Mesjasza. Gdzie indziej zaś dodał: „pytanie, czy Mesjasz już przyszedł, czy wciąż jest oczekiwany, podzieliła Żydów i Chrześcijan na antagonistyczne obozy”; gdy jednak pamiętamy, że imię Y’shu-’a (Jezus) znaczy „Bóg zbawia”, okazuje się, że my wszyscy, Żydzi i Chrześcijanie, „oczekujemy pełni zbawienia dla całego stworzenia”.

Dlaczego we współczesnym świecie potrzebny jest dialog międzyreligijny i dlaczego potrzebuje on takich ludzi jak rabin Abraham Skórka? Dlatego, że współczesny świat jest „globalną wioską”, a w takiej wiosce wyznawca jednej religii spotyka wyznawców innych religii. Sytuacja taka rodzi pokusę, by albo rozmyć własną tożsamość w post-religijności ogólnikowej, zlaicyzowanej lub synkretycznej, albo zamknąć się we własnej tożsamości, potępiając religijność obcych czy wręcz z nią wojując. Pierwsze widzimy przede wszystkim na Zachodzie, drugie zaś – choćby na Bliskim Wschodzie. Najlepszym wyjściem z takiej sytuacji jest praktyczny dialog. Podstawą zaś tego dialogu powinna być teologia, która z perspektywy własnej religii pokazuje pozytywne miejsce dla religii innych. Możemy się przecież traktować wzajemnie – przy zachowaniu naszych specyficznych tożsamości – jako dzieci jednego Ojca, jako potomkowie Abrahama, jako starsi lub młodsi bracia w wierze, jako wierzący w „Boga, który zbawia”, jako ludzie oczekujący na spełnienie tej samej obietnicy.

Jeśli chodzi o dialog międzyreligijny, to osiągnął on swe najlepsze owoce w przypadku dialogu chrześcijańsko-żydowskiego. Z pewnością jest w tym wielka zasługa m.in. św. Jana Pawła II, Benedykta XVI, papieża Franciszka i takich liderów duchowych jak rabin Abraham Skórka. Pamiętajmy jednak, że dialog ten powinien być – pomimo tragedii historycznych – czymś naturalnym. Żydzi i Chrześcijanie przecież czytają codziennie te same teksty. A czytając je, nolens volens przeglądają się wzajemnie w sobie. Pamiętajmy, że teksty te są fundamentem naszej cywilizacji, która znajduje się teraz w stanie wewnętrznego rozchwiania i zewnętrznego zagrożenia. W takiej sytuacji dialog może okazać się najlepszym lekarstwem i najlepsza obroną.

Czytaj też: Czy kampania wyborcza musi być brutalna?

I jeszcze jedno. Każdy dialog jest trudny, ale najtrudniejszy jest dialog religijny, dialog światopoglądowy i dialog polityczny. Co do tego ostatniego, to potwierdziła to ostatnio poniedziałkowa debata wyborcza w telewizji. Okazała się ona, poza nielicznymi przebłyskami merytoryczności, parodią debaty lub po prostu kabaretem. Seria monologów ludzi głuchych lub personalnie złośliwych nie ma nic wspólnego z dialogiem. Dialog jest sztuką, której trzeba się stale w teorii i praktyce uczyć. I której trzeba chcieć. Co jednak jest najważniejsze w dialogu i co go napędza? Radość z uczciwej wymiany poglądów, z wysiłku, by zrozumieć zdanie innych i obronić zdanie własne. Gdy zabraknie tej radości lub życzliwej pasji, dialog traci smak. Tak jak chleb bez skórki.

 

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

Jacek Wojtysiak