Jeden ze świadków w procesie beatyfikacyjnym zeznał, że pewnego razu w Castel Gandolfo przy śniadaniu Jan Paweł II powiedział: „Nie wiem, czy historia zapamięta tego papieża; myślę, że nie. Jednak jeżeli to zrobi, chciałbym, by był pamiętany jako Papież rodziny”.
Słowa te przywołał w swojej książce postulator procesu, ks. Sławomir Oder. Jan Paweł II mówi, jak powinniśmy go pamiętać. Podpowiada tym, którzy szukają w jego życiu i pontyfikacie spraw dla niego najważniejszych. Postawił na rodzinę. Rodzina pozostaje pierwszą drogą Kościoła – pisał. Rodzina jest centrum i sercem cywilizacji miłości. Wreszcie: Rodzina Bogiem silna staje się siłą człowieka i całego narodu. Chciał, by nasze rodziny były silne Bogiem. A my silni naszymi rodzinami.
Wzruszająca jest dla mnie troska, jaką od wczesnych lat kapłaństwa Karol Wojtyła otaczał to wszystko, czego sam dawno już nie miał. Skoro to było dla niego takie ważne, to może przy okazji beatyfikacji warto zadać sobie pytanie: Jaka jest moja rodzina? Jaką jestem żoną, matką, córką? Jakim mężem, ojcem, synem? Co jeszcze mogę zrobić dla tych, z którymi dzielę codzienność? Czy ich kocham? Czy mogę kochać jeszcze bardziej? Kiedy mówił o rodzinie, mówił też o życiu nienarodzonym. Kazał go bronić. Bez względu na wszystko. Stawał po stronie tych, którzy sami o siebie upomnieć się nie mogą. Już podczas pierwszej pielgrzymki do Polski apelował w Kaliszu: „Brońcie dalej życia! Jest to wasz wielki wkład w budowanie cywilizacji miłości. Niech szeregi obrońców życia wciąż rosną. Nie traćcie otuchy. To jest wielkie posłannictwo i misja, jakie Opatrzność wam powierzyła”. Czy jesteśmy temu posłannictwu i tej misji wierni?
Dla mnie Jan Paweł II – Papież rodziny – pozostanie przede wszystkim Papieżem miłości. Świętym człowiekiem, który tulił do serca trędowatych. Który w slumsach Rio de Janeiro zostawił biskupi pierścień. I słowa: „Nie z ciekawości tu przyszedłem, ale dlatego, że was kocham”. Kochał każdego człowieka. I z tej miłości do ostatnich dni uczył nas człowieczeństwa, które nie wstydzi się słabości. Bo przegląda się w Bogu. Bogu, który jest Miłością. Miliony patrzyły, jak w ostatni Wielki Piątek, przytulony do krzyża, trwał w modlitwie. Miał w tchawicy rurkę i nie miał już sił. Ale najważniejszy był Chrystus. I Jego Męka. Z miłości. W tym trwaniu było wszystko. Miłość do Boga i człowieka. Który widział i nie mógł uwierzyć, że można tak bardzo kochać. Beatyfikacja Jana Pawła II to dobra okazja, by zapytać siebie: Jaka jest moja miłość? Kim jestem?
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
Brygida Grysiak, dziennikarka TVN 24