Wielcy nieobecni


Cykl „Przypadek Polski” prezentuje portrety wybitne, ale w większości zapomniane postaci żyjące na przełomie XIX i XX wieku (premiera w każdy czwartek w TVP Historia).

Nie są to wodzowie, żołnierze czy spiskowcy. Raczej myśliciele, głównie konserwatywni, co w dużej mierze tłumaczy powód, dla którego nazwiska Dzieduszycki, Golian, Głuchowski czy Popiel zna jedynie wąski krąg czytelników. Wiele dla popularyzacji ich dorobku (a jest on przebogaty) zrobił krakowski Ośrodek Myśli Politycznej. I właśnie jego dobry duch – Jacek Kloczkowski, jest autorem wszystkich sylwetek, zaś po świecie polskiej polityki bez polskiego państwa oprowadza widzów popularna aktorka Lidia Olszak.


Brak państwa i podlegających mu instytucji był fundamentalnym problemem dla ludzi próbujących zdefiniować wówczas ów „przypadek Polski”. Maurycy Mochnacki (jeden z patronów 2023 roku) pisał, iż granice Rzeczpospolitej wyznaczał wtedy język. Kształtowanie w nim idei, wymiana myśli, publikowanie książek były możliwe praktycznie jedynie na terenie zaboru austriackiego (lub na emigracji), stąd większość bohaterów cyklu związana była z Krakowem lub Lwowem. To tam, po doświadczeniach dwóch przegranych powstań, najsilniej rozwinął się nurt konserwatywny. Krakowskich Stańczyków dziś powszechnie potępia się za lojalizm, wielu z wymienionych autorów nawet zasiadało w wiedeńskim sejmie. Łatwo więc powiedzieć, że odzyskanie pełnej niepodległości wykraczało poza ich polityczną wyobraźnię… ale nie jest to teza uczciwa. W końcu po 1918 roku odrodzone państwo pełnymi garściami czerpało z zasobów ludzkich i intelektualnych zgromadzonych właśnie dzięki organicznej pracy Galicjan – dla Polski.


Tym, co łączy bohaterów cyklu, jest niezwykle trafna diagnoza cywilizacyjna połączona z racjonalną ofertą na przyszłość: brońmy wiary, rodziny, własności przed nadchodzącym obłędem – obojętnie, liberalnym czy socjalistycznym. To także powód, dla którego konserwatywni pisarze polityczni zostali skazani na zapomnienie, zarówno po 1918 roku, w czasach PRL, jak III RP, która gdzie indziej szukała swoich ideowych inspiracji. Warto śledzić „Przypadek Polski”, by uzupełnić te białe plamy. I odkryć choćby ks. Zygmunta Goliana, którego Matejko uważał za największego polskiego kaznodzieję tamtych czasów, czy Józefa Gołuchowskiego, porywającego swoimi wykładami studentów wileńskich, w niezwykły sposób łączącego w myśleniu o państwie wiedzę ekonomiczną, diagnozę społeczną i chrześcijańskie wartości. A także wielu innych, wciąż wielkich nieobecnych w kanonie polskiej myśli politycznej.

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

Piotr legutko