Jeżeli widzicie, że z księdzem jest coś nie tak, że dzieje się coś złego - zapytajcie, zareagujcie! - apeluje ks. dr Grzegorz Strzelczyk – teolog, odpowiedzialny za formację stałą duchownych w archidiecezji katowickiej.
Księża zawsze byli grupą wysokiego ryzyka, jeżeli chodzi o zapadalność na różnego rodzaju kryzysy. Dziś można się spodziewać, że sytuacji kryzysowych będzie jeszcze więcej. – Rodzaj posługi jaką pełnimy i to, że rezygnujemy ze względu na celibat z relacji wyłącznych, czyli takich, które zapewniają bezpieczeństwo emocjonalne i ciepło, powoduje napięcia, z którymi nie wszyscy potrafią sobie radzić – mówi ks. Grzegorz Strzelczyk. Konieczne jest więc wypracowanie praktycznych sposobów reagowania na pierwsze symptomy kryzysu.
Zobacz też:
– Chodzi o to, by ratować człowieka – przypomina ks. Strzelczyk. Nie księdza, czy kapłana, bo rzecz nie w ratowaniu funkcji, ale o pomoc ludziom, których zdrowie duchowe, moralne, psychiczne, bądź fizyczne tego wymaga. W jaki sposób, to robić? Kluczowa jest profilaktyka. Świadomość charakteru pracy musi wpływać na codzienne decyzje dotyczące modlitwy, relacji z ludźmi, czy odpoczynku. Jednak kiedy pojawiają się symptomy konkretnych kryzysów trzeba sprecyzować o jaką dziedzinę życia chodzi. Czy jest to kryzys wiary – modlitwy, życia duchowego i relacji z Bogiem, czy kryzys moralny – zgoda na życie w grzechu, lub uwikłanie w zło np. w nałogi, czy kryzys psychiczny związany z konkretnymi chorobami – depresją, nerwicami, wypaleniem.
– Nieraz trzeba człowiekiem wstrząsnąć, by wytrącić go z komfortu podwójnego życia. Niemówienie tylko utrwala problem. Musimy reagować, o co wszystkich bardzo proszę – dodaje ks. Strzelczyk zachęcając do kontaktu, gdy tylko widzimy, że potrzebna jest pomoc, terapia, czy interwencja.
Zobacz też:
Dominika Szczawińska