„Nie wiem, nie czytałem jeszcze dzisiejszej prasy” – odpowiadał Jan Paweł II na pytanie dotyczące jego samopoczucia. Papież słynął z wyjątkowego poczucia humoru.
Karol Wojtyła znany był ze swojego poczucia humoru, którego nie stracił po święceniach kapłańskich, sakrze biskupiej, nominacji kardynalskiej a nawet po wyborze na Papieża. Nie opuściło go także w najtrudniejszych chwilach cierpienia i choroby.
„Wujek jestem!” – zawołał pierwszy na powitanie swoich podopiecznych z duszpasterstwa, wybawiając ich z zakłopotania, kiedy po raz pierwszy spotkał ich jako biskup. Młodzi łamali sobie głowę jak zwracać się do niego po sakrze biskupiej, bo wydało im się, że dotychczasowe „Wujku” już nie pasuje.
„A co, nie wolno mi?” – zapytał figlarnie o. Leona Knabita, kiedy zaskoczony zakonnik oburzył się na powtórzenie przez kardynała Wojtyłę jego gestu przyklęknięcia i ucałowania dłoni. Dystans do samego siebie i zmniejszanie dystansu do ludzi były cechami charakterystycznymi dla Karola Wojtyły. Zadziwiał ludzi, gdy jako biskup biegł, aby zdążyć na spotkanie i jako kardynał, gdy zjeżdżał po poręczy zamiast zejść po schodach.
Karol Wojtyła lubił żartować także z dziennikarzami. „Ilu polskich kardynałów jeździ na nartach?” – zapytali go kiedyś zagraniczni dziennikarze, którzy wiedzieli już o jego sportowej pasji. „40 procent” odpowiedział poważnie kard. Wojtyła. „Ale przecież w Polsce jest tylko dwóch kardynałów” – dziwili się dziennikarze. „Ale kard. Wyszyński stanowi 60 procent” – odpowiedział.
Zabawne sytuacje nie peszyły Karola Wojtyły także jeśli zdarzały się za sprawą kobiet. „Eminencjo, najprzystojniejszy Księże Kardynale” – tak kiedyś powitała go jedna z parafianek Podhala. „No, coś w tym jest” – odpowiedział niespeszony kardynał. Jedną z sióstr sekretarek, która miała rozpocząć pracę przy przepisywaniu homilii o 9 rano, lecz spóźniła się nieco, kard. Wojtyła powitał filmowym szlagierem: „Umówiłem się z nią na dziewiątą, tak mi do niej tęskno już...”.
Kiedy jedna z sióstr opiekujących się zapiskami s. Faustyny zapytała kard. Wojtyłę czy może je zawieźć księdzu, który miał napisać teologiczną opinię na temat „Dzienniczka”, ten odmówił stanowczo. „Będzie Siostra jechała tramwajem, tramwaj się wykolei, i Dzienniczek zginie. I Siostra zginie, ale to nic, bo Siostra pójdzie do nieba. A Dzienniczek nie może zginąć!”.
Kard. Wojtyła cenił u swoich podwładnych ich własne zdanie, nawet jeśli trudno mu było je zaakceptować. Znany z obstawania przy swoim ks. Tadeusz Pieronek swego czasu spierał się o coś z kardynałem. Wreszcie kard. Wojtyła zdjął swój krzyż biskupi, podał go ks. Pieronkowi i powiedział: „Masz, teraz ty rządź”.
Zaraz po konklawe Papież z Polski zaskoczył wszystkich swoim zachowaniem, łamiąc wszelkie zasady watykańskiej etykiety. Narzekał także na odgradzanie go od pielgrzymów kuloodporną szybą w papamobile. Tłumaczono Papieżowi, że to dla jego bezpieczeństwa. „Niepokoimy się o Waszą Świątobliwość”. „Ja też niepokoję się o swoją świątobliwość” – odpowiedział Jan Paweł II.
Kiedy w połowie lat 90. Papież zaczął mieć problemy z chodzeniem, potrafił żartować z własnej słabości. W 1994 roku podczas obrad Synodu Biskupów, z trudem podszedł do stołu prezydialnego i zamruczał pod nosem „Eppur si muove” (A jednak się porusza – zdanie Galileusza o Ziemi po wymuszonym przez Inkwizycję uroczystym wyrzeczeniu się swoich poglądów astronomicznych).
Jeden z najbardziej rozpowszechnionych żartów Jana Pawła II pochodzi z czasów, kiedy był chory. Na pytanie jak się czuje odpowiadał: „Nie wiem, jeszcze nie czytałem gazet”. Powtórzy ten żart także podczas swojego ostatniego pobytu w klinice Gemelli.
Niezwykłe także pod względem humorystycznym były spotkania Jana Pawła II z tłumami wiernych podczas jego pielgrzymek do ojczyzny. W 1999 roku z powodu choroby nie mógł pojechać do Gliwic. Odwiedził jednak to miasto ostatniego dnia swojej wizyty w Polsce. „Ja bym z takim Papieżem nie wytrzymał – powiedział. – Ma przyjechać, nie przyjeżdżo, potem znowu ni ma przyjechać – przyjeżdżo”.
W Elblągu wierni często przerywali Papieżowi okrzykami. „Ktoś się kiedyś pomylił i zamiast wołać niech żyje papież, zaczął wołać: niech żyje łupież. Ja was do tego nie zachęcam”. A kiedy krzyczano do niego „Witaj w Licheniu”, stwierdził: „Myślałem, że mówicie: witaj ty leniu!”.
Podczas ostatniej pielgrzymki do Polski w 2002 roku stałym punktem programu stały się wieczorne spotkania Jana Pawła II z młodzieżą zgromadzoną pod oknem Pałacu Arcybiskupów w Krakowie. Powiedział wówczas, że od pierwszego spotkania pod tym oknem minęło 23 lata. „Jesteś młody!” – skandowała młodzież. „I ci, którzy wtedy, 23 lata temu byli pod oknem na Franciszkańskiej mają 23 lata więcej” – dodał Papież. „Też są młodzi! Też są młodzi! – odkrzyknęli zebrani. Po chwili Papież stwierdził: „Nic nie poradzimy... Jak są młodzi to są młodzi, nie ma wyjścia...”.
Ale nie zawsze Jan Paweł II tak łatwo rezygnował z przekomarzania się z tłumem. Ostatniego wieczoru na przekór zebranym Papież zaczął śpiewać „Żegnamy cię, Alleluja”, na co młodzi reagowali głośnym sprzeciwem i pieśnią „Witamy cię, Alleluja!”. „A takiemu, który odjeżdża życzy się «przyjdą zaś» i ja też sobie życzę” – zakończył spór Jan Paweł II.
Wykorzystano fragmenty książki „Kwiatki Jana Pawła II” Jana Turnaua i Janusza Poniewierskiego)