Kapłan winien być człowiekiem, który słucha, który zamyka usta, a otwiera swe uszy i słucha: Boga, drugiego człowieka, własnego sumienia, głosu Kościoła. Zaiste, nie mogę być prawdziwym świadkiem Jezusa, jeśli nie umiem słuchać, jeśli nie uczę się wsłuchiwać w głos Ducha Świętego, który do mnie przemawia w głębi mojego jestestwa” – mówił Prymas.
W homilii prymas przypomniał, że Wielki Czwartek to dzień ustanowienia Eucharystii i sakramentu kapłaństwa. Wspomniał wielu kapłanów, którzy byli świadkami "Bożej Miłości". - wspomina PAP.
"Świadkiem Chrystusa przez kapłańską posługę stał się Prymas Tysiąclecia kardynał Stefan Wyszyński, który bronił wiary katolickiej z odwagą i męstwem. Świadkiem Chrystusa przez posługę kapłańską był Jan Paweł II, którego w dniu 1 maja papież Benedykt XVI wyniesie do chwały ołtarzy przez beatyfikację" - powiedział prymas.
Zaapelował do wiernych o modlitwę i wsparcie dla kapłanów w ich działalności, aby godnie naśladowali Chrystusa.
"Módlmy się zatem za nas wszystkich, a zwłaszcza za powołanych do tej wymagającej służby kapłańskiej. Uczyńmy to dziś słowami Ojca Świętego Jana Pawła II z jego Listu do kapłanów na Wielki Czwartek z 1994 roku. Prośmy za kapłanów i wraz z nimi: +O wielki Sakramencie Wiary, o święte Kapłaństwo Odkupiciela świata! Jakże Ci wdzięczni jesteśmy Chryste, że nas przyjąłeś do wspólnoty z sobą, że nas uczyniłeś wspólnotą wokół Ciebie, że nam pozwalasz sprawować swoją bezkrwawą Ofiarę i być szafarzami Bożych tajemnic+" - mówił do wiernych prymas.
Podczas mszy prymas dokonał obrzędu obmycia nóg 12 starcom.
***
W swoim słowie przekazanym w Wielki Czwartek podczas wieczornej Mszy św. Wieczerzy Pańskiej w katedrze gnieźnieńskiej, prymas Polski przypomniał, że Eucharystia, której pamiątkę ustanowienia obchodzimy w Wielki Czwartek oznacza dziękczynienie. Oznacza także służbę, „wychylenie się ku człowiekowi i służenie wielu sercom ludzkim”. - relacjonuje KAI. Historia Kościoła – jak tłumaczył – zna wielu kapłanów, którzy służąc stali się autentycznymi świadkami Bożej Miłości. Takim świadkiem był św. Jan Vianney, św Wincenty z Pauli, św. Maksymilian Kolbe, kard. Stefan Wyszyński i wreszcie papież Jan Paweł II.
„I dziś nasi prezbiterzy winni być świadkami Chrystusa. Kapłan winien być człowiekiem, który słucha, który zamyka usta, a otwiera swe uszy i słucha: Boga, drugiego człowieka, własnego sumienia, głosu Kościoła. Zaiste, nie mogę być prawdziwym świadkiem Jezusa, jeśli nie umiem słuchać, jeśli nie uczę się wsłuchiwać w głos Ducha Świętego, który do mnie przemawia w głębi mojego jestestwa” – mówił Prymas.
Przyznał również, że słowa te odnoszą się nie tylko do kapłanów, ale także do wszystkich wiernych mających udział w powszechnym, służebnym kapłaństwie ludu Bożego.
„Chrystus Eucharystyczny czeka na nas dzień i noc, abyśmy przed Nim otwierali drzwi naszej duszy, abyśmy z Nim prowadzili dialog szczery, nacechowany miłością. On bowiem najlepiej wie, co jest w człowieku, co jest w sercu młodzieńca, dziewczyny, małżonków, rodziny, ludzi w podeszłym wieku; słowem wszystkich. On niczego nam nie zabierze, a jedynie może dać i pomóc” – tłumaczył abp Kowalczyk.
Przyznał jednocześnie, że nasza postawa wobec Jezusa jest często zgoła inna. Tak rzadko Go odwiedzamy, że „wydajemy się być sierotami opuszczonymi przez naszego Mistrza”. A serce wyziębione – tłumaczył – „wystygłe, serce wyjałowione nie może świadczyć o miłości Zbawiciela, który do końca nas umiłował. Z takiego bowiem serca trudno jest wykrzesać iskrę miłości, iskrę entuzjazmu porywającego do rozpoczęcia Bożej przygody, zapalającej nią innych”.
Metropolita gnieźnieński przywołał także ukazany w dzisiejszej Ewangelii gest umycia nóg Apostołom. Jak mówił, Jezus Chrystus przed Ostatnią Wieczerzą, w dzień ustanowienia sakramentu kapłaństwa i Eucharystii „zniżył się, ukląkł przed uczniami i umył im nogi, abyśmy uczyli się od Niego ducha pokory i służyli bezinteresownie innym i w ten sposób zasłużyli sobie na udział w Boskiej uczcie, abyśmy stali się godnymi zająć miejsce przy Jego stole”.
„Tak, każdy dobry uczynek względem drugiego człowieka, jest posługą umycia nóg. A ileż takich przestrzeni umywania nóg stoi otworem przed nami wszystkimi w Ojczyźnie naszej! Trzeba tylko w tym geście, dokonanym przez Jezusa Chrystusa i kapłanów w Wielki Czwartek, odnajdywać dla nas inspirację do czynienia dobra w każdym środowisku” – podkreślił hierarcha.
Zaznaczył również, że właśnie poprzez służbę drugiemu człowiekowi trzeba zapalać iskrę miłości. Trzeba ją zapalać służąc ludziom jako kapłani i jako ludzie świeccy. Trzeba służyć na tej polskiej ziemi, na której tak potrzebne jest świadectwo prawdy ewangelicznej: prawdy wyzwalającej każdego człowieka – mówił kaznodzieja.
Przyznał również, że aby być wychowawcą sumień, prowadzić innych czy pomagać im dźwigać się z grzechów, nałogów, aby „dźwigać lud upadający”, kapłani sami muszą być zawsze gotowi stanąć w obliczu Pana. „Sami musimy od siebie wymagać. Kapłaństwo jest wymagające. Jest wymagające. Jak mówił Jan Paweł II, wymaga – i przez to wyzwala”.
PAP/KAI/JK