Zakończenie polskiego śledztwa smoleńskiego i prac komisji Jerzego Millera jest możliwe nawet bez dostępu do oryginałów "czarnych skrzynek", ale Polska nadal chce ich udostępnienia - mówili w czwartek premier Donald Tusk i prokurator generalny Andrzej Seremet.
Na specjalnej konferencji prasowej z udziałem szefa MSZ Radosława Sikorskiego kolejny raz zapewniano o pełnym wsparciu rządu dla prokuratury prowadzącej śledztwo w sprawie katastrofy smoleńskiej. "Jest to jedna z najbardziej skomplikowanych spraw, z jaką mieliśmy do czynienia jako państwo polskie w całej naszej historii i tym ważniejsza jest dobra współpraca między instytucjami państwa polskiego" - mówił premier.
Jak ocenił, "sposób współpracy ze strony instytucji rosyjskich nie we wszystkich aspektach jest satysfakcjonujący". Dodał, że w tej ponadrocznej współpracy "są momenty lepsze i gorsze". Według Tuska mniej więcej do czerwca współpraca z Rosjanami ws. śledztwa smoleńskiego odbywała się bez większych zastrzeżeń, a problemy z tempem realizacji naszych wniosków o pomoc prawną pojawiły się później.
Seremet w środę i czwartek przedstawiał premierowi informacje o polsko-rosyjskiej współpracy w tej sprawie. "Z upływem czasu odnotowujemy zwłokę czy brak precyzyjnych odpowiedzi (strony rosyjskiej), kiedy będziemy mieli dostęp do materiałów" - oświadczył szef rządu.
Prokurator Seremet będzie z wizytą w Moskwie od 17 do 19 maja. W czwartek usłyszał od premiera Tuska deklarację, że władze państwowe wesprą go w przygotowaniu tej wizyty - zobowiązani do tego zostali szef MSZ Radosław Sikorski i minister sprawiedliwości Krzysztof Kwiatkowski.
Sikorski poinformował, że w porozumieniu z Seremetem przygotowywana jest nota dyplomatyczna do Rosji podsumowująca wszystkie polskie wnioski i oczekiwania dotyczące śledztwa ws. katastrofy smoleńskiej kierowane do strony rosyjskiej, które do tej pory nie zostały zrealizowane. "Mamy nadzieję na życzliwe i skuteczne ich wypełnienie" - powiedział Sikorski. Jak mówił, na czwartkowym spotkaniu ustalono także, że strona polska "uświadomi stronie rosyjskiej wagę, jaką przywiązuje do wizyty prokuratora generalnego w Moskwie".
Szef polskiej dyplomacji przypomniał, że od pierwszych dni po katastrofie jego resort wspierał instytucje państwowe w analizie przyczyn wypadku, jak i w dochodzeniu prokuratorskim. "To są interwencje na wszystkich możliwych szczeblach, zarówno tu w Warszawie, w dialogu z ambasadą Federacji Rosyjskiej, jak i w Moskwie poprzez ambasadę i kilka moich osobistych rozmów z ministrem spraw zagranicznych Federacji Rosyjskiej i tak będzie nadal" - dodał.
Seremet wielokrotnie wcześniej powtarzał, że najważniejsze oczekiwania strony polskiej wobec Rosji to udostępnienie polskim specjalistom oryginałów "czarnych skrzynek" rozbitego samolotu oraz przekazanie do kraju wraku maszyny, który ma zostać przebadany, a następnie spocząć w godnym miejscu. Minister kultury Bogdan Zdrojewski wskazywał np. warszawską Cytadelę, gdzie w przyszłości ma się mieścić Muzeum Wojska Polskiego.
Przedstawiciele rosyjskiej prokuratury mówili wcześniej, że "czarne skrzynki" i wrak maszyny to dowody w ich śledztwie i nie wykluczali, że będą one musiały pozostać w Moskwie do jego zakończenia.
W czwartek premier Tusk wyraził przekonanie, że materiały i dokumentacja, "jaką zgromadziliśmy w różny sposób, w czasie tych długich miesięcy po katastrofie smoleńskiej, pozwalają zarówno komisji (której przewodniczy szef MSWiA Jerzy Miller - PAP) jak i prokuraturze pracować".
"Jestem przekonany, że dojdziemy do wszystkich prawdziwych okoliczności i przyczyn katastrofy" - mówił premier. Przyznał zarazem, że dobrze byłoby, gdyby był zagwarantowany dostęp do oryginałów czarnych skrzynek. "Kiedy to będzie możliwe, zobaczymy" - mówił, ale jednocześnie zaznaczył, że Polska "ma pełny dostęp do zawartości skrzynek Tu-154M dzięki kopiom ich zapisów".
Seremet mówił, że "dysponowanie oryginałem zapisów rejestratorów byłoby spełnieniem pewnego oczekiwania formalnego ze strony biegłych, bo takie oczekiwanie zostało zgłoszone".
Szef rządu i prokurator generalny byli pytani o oczekiwanie krakowskiego Instytutu Ekspertyz Sądowych, którego biegli opracowujący ekspertyzę fonoskopijną rozmów w kokpicie (na podstawie dokonanej w Moskwie kopii rejestratora) chcieliby wydać ostateczną opinię w oparciu o porównanie kopii z oryginałem.
"My mamy pełny dostęp do zawartości czarnej skrzynki, bo w obecności przedstawicieli państwa polskiego kopiowaliśmy zapis czarnych skrzynek i z tego co wiem nikt nie kwestionuje wartości merytorycznej kopii" - przekonywał Tusk, wskazując też, że na takim samym materiale pracuje komisja Jerzego Millera.
"Wszystko na to wskazuje, że ten materiał jest absolutnie wystarczający, aby rozstrzygnąć w tych najistotniejszych kwestiach, co jest nagrane na czarnych skrzynkach, a co nie" - dodał premier.
Szef rządu zapewniał: "będziemy pracowali, nasze postępowanie będzie skuteczne niezależnie od dobrej czy złej woli naszych partnerów". "Natomiast byłoby łatwiejsze i proceduralnie doskonalsze, gdyby reakcja ze strony Rosjan na monity, głównie prokuratury, była reakcją szybszą i bardziej precyzyjną przynajmniej w tych niektórych sprawach" - ocenił Tusk.
"Chciałem tylko zwrócić uwagę, że śledztwo na pewno nabrałoby odpowiedniej dynamiki, gdyby rzeczywiście te czynności, o których mówimy zostały spełnione" - mówił Seremet. Dodał przy tym, że "trudno się spodziewać, czy oczekiwać, aby informacje z rejestratora oryginalnego w jakikolwiek sposób rozmijały się z zapisami z kopii, które były dokonywane w sposób oficjalny, jawny i w taki też sposób zostały dostarczone stronie polskiej, nie tylko prokuraturze, ale także komisji ministra Millera".
Dziennikarze pytali też premiera o to, czemu nie zawarto z Rosją pisemnej umowy stanowiącej, iż badanie katastrofy smoleńskiej będzie się toczyć w myśl postanowień Konwencji Chicagowskiej. Brak takiej umowy - i jej zarejestrowania w ONZ - zarzuca rządowi mec. Rafał Rogalski, pełnomocnik części rodzin ofiar katastrofy.
"Nie można spisać porozumienia, jeśli nie ma takiego porozumienia" - odpowiadał na to w czwartek Tusk. "Polska strona ustaliła na podstawie jednoznacznych wskazań fachowców, którzy po polskiej stronie tymi sprawami się zajmują - mówię tu głównie o tych, którzy zajmują się katastrofami lotniczymi - że Konwencja Chicagowska wraz z załącznikiem jest jedyną istniejącą podstawą prawną, która umożliwi nam podjęcie procedowania od zaraz i która ma pewne obiektywne standardy" - wyjaśnił premier.
"I strona rosyjska w tym samym czasie uznała, że (...) trudno zamykać oczy na takie istniejące oczywistości, jak w tym przypadku istniejący akt prawny i brak innych aktów prawnych, które mogłyby regulować (...) postępowanie" - zaznaczył. Dodał, że strona rosyjska, przyjmując Konwencję Chicagowską wraz z załącznikiem jako podstawę prawną do działania, "wypełniła dokładnie to, czego polska strona oczekiwała".
Dlatego - jak mówił premier - fakt, że obie strony posługują się "jedynym aktem międzynarodowym prawnym, który był użyteczny w tej sytuacji, nie wymagał podejmowania odrębnej umowy czy podpisywania jakiegoś odrębnego porozumienia; był dla obu stron oczywisty".