Były ważne spotkania, ustalenia, a jednak w ekumenicznym dialogu między katolikami i prawosławnymi zda się panować zastój.
Tak może się wydawać komuś, kto sprawą niespecjalnie się interesuje. Może to i wina mediów? Temat ekumenizmu raczej w nich nie istnieje. Bo ani to sensacyjne, ani widowiskowe. Jednak uważny obserwator dostrzeże, że jest inaczej. Konsekwentnie usuwane są przeszkody, które dotąd uniemożliwiały postępy w dialogu.
Przedstawiciel Patriarchatu Moskiewskiego metropolita Hilarion przed swoją wizyta w Grecji w wywiadzie dla greckiej gazety „Katemirini” stwierdził, że dla Kościoła Rosyjskiego koncepcja Moskwy jako Trzeciego Rzymu, jako wypływająca z uwarunkowań politycznych, nie ma już żadnego znaczenia. Podobnie jak wcześniejsza, tradycyjna zasada pentarchii, czyli rozdzielenia kościelnego świata na pięć równorzędnych patriarchatów (bez Moskwy).
A wszystkie takie i podobne teorie będą wkrótce oddane pod osąd przygotowywanego od pół wieku panprawosławnego soboru. Co to ma wspólnego z ekumenizmem? Problemy w dialogu z katolikami, jak choćby podczas spotkania sprzed kilku laty w Rawennie, wynikały z nierozwiązanych problemów świecie prawosławnym. Widać, że w tej kwestii coś się dzieje. A to dobry prognostyk na przyszłość. Ekumeniczne młyny mielą powoli, ale – jak się wydaje – dość skutecznie.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
Andrzej Macura, redaktor naczelny wiara.pl