wyrzeknij się pewności, lecz nie ufaj zwątpieniu
Smuga błękitu
wyrzeknij się pewności,
lecz nie ufaj zwątpieniu
jasne niebo i ciemny las są tym samym
jedynie na linii horyzontu
i w snach
z pewnej odległości i po jakimś czasie
wszystko staje się
smugą drgającego błękitu.
I bardzo dobrze.
Ale to dopiero początek wtajemniczenia.
Bo przecież:
ten podmuch wiatru, teraz, w popołudniowych
światłach
czerwca;
ten korytarz w powietrzu, wycięty ciałem
jaskółki;
to przeczucie śmierci, które łasi się jak wierny
pies;
twoja obecność pośród nas;
nietrwała, słodka,
rozdzierająca –
– były, są, będą.
Błękit
Nad Europą błękit
znieruchomiał jak jastrząb
dzień jeden, trzy, siedem, osiemnaście;
płynie ku niemu od ziemi woń cyprysów,
dębów i sosen
w podzięce za modrą łaskawość.
Jak ocalić błękit?
Jak powstrzymać jesień?
Czy wystarczą katedry, męczennicy, prawda?
To nie był sen
„można
samą siłą kochania, jak wyspę wśród morza,
uchować coś przed zmianą”
S. Barańczak, „Płynąc na Sutton Island”
To się przydarza ludziom,
choć niezmiernie rzadko, a jeśli już, to późną porą,
pod koniec dnia lub życia
dopada ich owa chwila
widzenia,
kiedy wszystko staje się przejrzyste na wylot.
Potem, przez sekundę, błękitna poświata.
To wystarczy.
Modlitwa na brzegu łóżka
że
czas błękitu się skończy,
wiedzieliśmy już wtedy,
choć baliśmy się o tym myśleć
i nie dało się o tym mówić
że
będzie taki czas,
kiedy się siedzi
na brzegu łóżka i powtarza:
straszne, straszne, straszne
że
jak dawnym prorokom, stanie się i nam:
rozwarta czeluść,
suche wargi,
krzyk
ks. Jerzy Szymik