„Stworzenie z upragnieniem oczekuje objawienia się synów Bożych”.
Bracia:
Sądzę, że cierpień teraźniejszych nie można stawiać na równi z chwałą, która ma się w nas objawić. Bo stworzenie z upragnieniem oczekuje objawienia się synów Bożych. Stworzenie bowiem zostało poddane marności – nie z własnej chęci, ale ze względu na Tego, który je poddał – w nadziei, że również i ono zostanie wyzwolone z niewoli zepsucia, by uczestniczyć w wolności i chwale dzieci Bożych.
Wiemy przecież, że całe stworzenie aż dotąd jęczy i wzdycha w bólach rodzenia. Lecz nie tylko ono, ale i my sami, którzy już posiadamy pierwsze dary Ducha, i my również całą istotą swoją wzdychamy, oczekując przybrania za synów – odkupienia naszego ciała.
1. To niesamowite, że cały świat czeka, abyśmy my, ludzie, zostali zbawieni. Istnieje tajemnicza więź między wszechświatem a ludzkim losem, choć każdy z nas jest przecież maleńką łupinką w ogromnym świecie. Makrokosmos i ludzki mikrokosmos są ze sobą związane. Mamy nadzieję, że zmartwychwstanie Chrystusa pociągnie za sobą nasze zmartwychwstanie. Z kolei nasze zmartwychwstanie pociągnie za sobą przemianę świata. „Dzieje Ziemi są ciągłym procesem zamierania i odradzania się życia. W sensie analogicznym one także mają charakter paschalny. Natura spirat resurrectionem – przyroda tchnie zmartwychwstaniem! Pascha ludzkości jest nie do pojęcia bez ostatecznej Wielkiej Paschy Kosmosu, jego definitywnej przemiany w »nową Ziemię« i »nowe Niebo«. O przemianie tej mówi Biblia. Każe jej oczekiwać: »Oczekujemy (...), według obietnicy, nowego nieba i nowej ziemi, w których będzie mieszkała sprawiedliwość« (2 P 3,13). Tylko człowiek może nosić w sobie świadome oczekiwanie tej niepojętej przemiany. Jest to oczekiwanie natchnione wiarą, nadzieją i radością” (W. Hryniewicz). Pomyślmy, każda nasza modlitwa, spowiedź, czyn miłości, pokonanie pokusy, słowem cała duchowa walka ma znaczenie kosmiczne!
2. Skoro losy człowieka i przyrody są ze sobą związane, to działa to także w ten sposób, że nieład w sercach ludzi wpływa niszcząco na świat przyrody. Zepsucie moralne i duchowe uderza także w materię. W encyklice Laudato si’ papież Franciszek pisze: „Przemoc, jaka istnieje w ludzkich sercach zranionych grzechem, wyraża się również w objawach choroby, jaką dostrzegamy w glebie, wodzie, powietrzu i w istotach żywych. Z tego względu wśród najbardziej zaniedbanych i źle traktowanych znajduje się nasza uciskana i zdewastowana ziemia, która »jęczy i wzdycha w bólach rodzenia« (Rz 8,22). Zapominamy, że my sami jesteśmy z prochu ziemi (por. Rdz 2,7). Nasze własne ciało zbudowane jest z pierwiastków naszej planety, jej powietrze pozwala nam oddychać, a jej woda ożywia nas i odnawia”. Stąd postulat tzw. nawrócenia ekologicznego. Słuszny, chodzi jednak o to, aby rozumieć go właściwie. Akcent powinien padać na słowo „nawrócenie”, a dopiero wtórnie na słowo „ekologiczne”. Stworzenie oczekuje od nas tego, że będziemy żyli jak dzieci Boże; tak żył św. Franciszek z Asyżu. Ekologia w stylu Grety Thunberg to raczej przykład obłędu niż troski o świat i dowód na to, jak słuszne idee mogą się zamienić w karykaturę. Świat nie potrzebuje krzykaczy, ekoterrorystów czy ideologów ekologizmu, ale świętych. Ludzi, którzy widzą świat jako dzieło Boże dane ludziom jak ogród do uprawy. Bez powrotu do Boga nie ma żadnego nawrócenia, także ekologicznego. Nadzieją dla świata nie są ani elektrownie wiatrowe, ani panele słoneczne. Nadzieją dla zatrutego świata jest ekologia ludzkiej duszy, czyli człowiek adorujący Boga, świadomy wartości swojego życia i dlatego odpowiedzialny za świat. O tym mówi dziś apostoł. •
ks. Tomasz Jaklewicz