Rosyjska napaść na Ukrainę sprawiła, że NATO powróciło do swoich korzeni, ale kwestia tego, co ma być misją Sojuszu po zakończeniu wojny, pozostaje otwarta - mówi PAP prof. Andrew Dorman z Departamentu Studiów nad Wojną na King's College London. We wtorek, 11 lipca rozpoczyna się dwudniowy szczyt NATO w Wilnie.
Dorman przypomina, że NATO zostało powołane w 1947 r. w odpowiedzi na zagrożenie ze strony Związku Sowieckiego, ale było częścią sieci sojuszy stworzonych w tym czasie i kierowanych przez Stany Zjednoczone. Takimi były też nieistniejąca Organizacja Paktu Azji Południowo-Wschodniej (SEATO) czy Międzyamerykański Traktat o Wzajemnej Pomocy, który kompletnie utracił znaczenie.
Zobacz: Relacja na bieżąco z wydarzeń na Ukrainie
"W czasie zimnej wojny NATO było sojuszem obronnym, opartym na zasadzie z art. 5, że atak na jednego członka jest atakiem na wszystkich, ale skoncentrowanym na ściśle na obszarze państw członkowskich. Po zakończeniu zimnej wojny kwestie bezpieczeństwa zaczęto interpretować coraz szerzej, nie tylko jako bezpośrednie zagrożenie dla państw członkowskich - stąd zaangażowanie NATO na Bałkanach, które postrzegano jako potencjalne zarzewie szerszego konfliktu czy to, że po 11 września 2001 r. terroryzm zaczęto uważać za równie ważne zagrożenie" - wskazuje Dorman.
"Nielegalna inwazja Rosji na Ukrainę spowodowała, że uwaga NATO znów wyraźnie się przesunęła na Rosję, co jest swego rodzaju powrotem do korzeni" - mówi. Zaznacza jednak, że wojna nieco przysłoniła debatę na temat tego, czym NATO ma być w przyszłości, a w tej kwestii są istotne rozbieżności między państwami członkowskimi.
"Od czasu prezydentury Baracka Obamy uwaga USA coraz bardziej przesuwa się na Chiny i to, że zagrażają dotychczasowemu porządkowi świata. USA postrzegają Rosję jako wyzwanie, ale za głównego rywala nadal uważają Chiny, stąd też forsują coraz bardziej globalne NATO. Francja z kolei forsując strategiczną autonomię Europy, dąży do ograniczenia roli USA w zapewnianiu jej bezpieczeństwa" - wskazuje. "To widać też w innych kwestiach, nie tylko w zaangażowaniu poza Europą - kraje ze wschodniej flanki w oczywisty sposób są przede wszystkim skupione na zagrożeniu ze strony Rosji, ale kraje z basenu Morza Śródziemnego - na kwestii nielegalnej imigracji" - dodaje.
Prof. Dorman zwraca uwagę, że debaty tym, czym ma być NATO i na ile globalną rolę ma pełnić, będą coraz trudniejsze, bo uboczną stroną rozszerzania sojuszu jest coraz więcej punktów widzenia, często ze sobą sprzecznych. "Wystarczy spojrzeć na problem z akcesją Szwecji, która będąc zachodnia, skandynawską, liberalną demokracją wiele osób postrzega jako naturalnego kandydata na członka NATO, ale Turcja ma zupełnie inną agendę" - mówi.