Podczas trwających w nocy z soboty na niedzielę rozruchów zaatakowano mój dom samochodem użytym jako taran, który następnie podpalono; moja żona i jedno z małych dzieci zostali ranni podczas ucieczki - poinformował Vincent Jeanbrun, burmistrz podparyskiego miasta L'Hay-les-Roses w departamencie Dolina Marny.
Ta noc była szczytem hańby; zaatakowano mój dom, a moja rodzina padła ofiarą próby zamachu - napisał na Twitterze Jeanbrun.
Około godz. 1.30 nad ranem nieznana liczba uczestników zamieszek zaatakowała dom dobrze znanego w miejscowości mera. Ogrodzenie zostało sforsowane samochodem, który następnie podpalono.
Jeanbruna nie było w domu, z powodu trwających rozruchów cały czas przebywał w ratuszu. W domu przebywała żona z dwójką małych dzieci; hałas obudził kobietę, wraz z dziećmi opuściła dom tylnym wyjściem, gdzie została zaatakowana przez osoby posługujące się materiałami pirotechnicznymi - relacjonuje stacja BFM TV. Po chwili na miejsce przybyła policja.
Moja żona i jedno z dzieci zostali ranni - poinformował burmistrz. Kobietę przewieziono do szpitala, jest lekko ranna - dodaje BFM TV.
"To była niewyobrażalnie tchórzliwa próba zabójstwa" - dodał Jeanbrun.
Prokuratura w Creteil wszczęła śledztwo w sprawie usiłowania zabójstwa - informują media.
Jeanbrun jest też rzecznikiem prasowym partii Republikanie (LR), od kilku dni wzywa rząd do wprowadzenia w związku z trwającymi w całej Francji rozruchami stanu wyjątkowego. "Jestem bardziej niż kiedykolwiek zdeterminowany, by chronić Republikę i jej służyć. Nie cofnę się" - zapewnił.