Wszyscy, którzy udawali się do Katynia, aby oddać hołd pomordowanym, zostali zdradzeni o świcie - stwierdził w niedzielę prezes PiS Jarosław Kaczyński. Chcemy prawdy niezależnie od tego, kogo będzie bolała; bez niej nie będziemy godnym narodem - podkreślał.
J. Kaczyński, w pierwszą rocznicę katastrofy smoleńskiej, wystąpił podczas inauguracji "Ruchu Społecznego im. Prezydenta Lecha Kaczyńskiego" w Sali Kongresowej Pałacu Kultury i Nauki w Warszawie. Powiedział m.in., że polskie państwo jest słabe, bo "nie było w stanie ochronić nawet swojego prezydenta".
W spotkaniu uczestniczyli politycy i sympatycy PiS, m.in. osoby działające w społecznych komitetach poparcia J. Kaczyńskiego w ubiegłorocznych wyborach prezydenckich. Według organizatorów zebrało się ponad 2,5 tys. osób. Przyjęto deklarację ideową, w której napisano, że "depozytariuszem spuścizny ideowej, myśli politycznej i działań państwowych" patrona ruchu jest "jego brat Jarosław Kaczyński".
"Zebraliśmy się tutaj ku pamięci prezydenta RP, jego małżonki, ale ku pamięci wszystkich, którzy przed rokiem odeszli od nas, tak niespodziewanie, tak nagle, tak gwałtownie. Można o nich powiedzieć, tak jak powiedział o innych wielki poeta (Zbigniew Herbert - PAP): +zostali zdradzeni o świcie+" - mówił prezes PiS.
Jak dodał, niezależnie od tego, jaka była przyczyna katastrofy smoleńskiej, "z tego, co już dziś wiemy, możemy powiedzieć: zostali zdradzeni, zostali zdradzeni o świcie".
Zaznaczył, że chodzi mu o wszystkich, którzy udawali się do Katynia na uroczyste obchody 70. rocznicy zbrodni katyńskiej i w ten sposób wchodzili "do wspólnoty pamiętających". Wyjaśnił, że jest to wspólnota "tych, którzy chcą pamiętać, którzy wiedzą, że ta pamięć jest ważna, którzy wiedzą, że z tej pamięci wyrasta zobowiązanie".
"Zobowiązanie do załatwienia tych wszystkich spraw, o których była mowa choćby w posłaniu śp. prezydenta Lecha Kaczyńskiego (które miał on wygłosić rok temu w Katyniu-PAP), a które nie zostały załatwione" - tłumaczył Kaczyński.
Jak dodał, porzucenie tych spraw byłoby równoznaczne ze zrzeczeniem się szacunku do własnego narodu, pomordowanych, samego siebie.
Kaczyński krytykował polskie państwo. Ocenił, że jest słabe. Jego zdaniem, zła, niesprawiedliwa i nieefektywna jest bowiem konstrukcja społeczna, na której ono się opiera. "Musimy to zmienić, dla nas (...), dla przyszłych pokoleń i aby spłacić ten wielki dług, który mamy, dług wobec tych, których zdradzono o świcie przed wiekami, przed dziesięcioleciami, przed rokiem" - powiedział.
Powiedział też, że w wyniku katastrofy odeszli ludzie, których polityczne credo brzmiało: "warto być Polakiem". Jak dodał, pamięć o nich trzeba utrwalać poprzez przekuwanie tego hasła w czyn. Tę pamięć - podkreślił prezes PiS - trzeba utrwalać "w uroczystościach, choćby tak jak dziś, w piśmie, w kamieniu".
"Ale musimy także wykonywać ich testament. To +warto być Polakiem+ musi być podstawą naszego życia publicznego, tego wszystkiego, co Polska robi na arenie międzynarodowej" - powiedział szef PiS.
"Musimy powiedzieć sobie jeszcze raz: nie rezygnujemy" - mówił. Według niego, powiedzieć: "nie rezygnujemy" oznacza: "domagać się szacunku dla narodu, dla pomordowanych, dla innych, dla siebie samych". "To domagać się prawdy" - dodał.
"Rok i jeden dzień temu to +nie rezygnujemy+ odnosiło się do ofiar Katynia, Tweru, Miednoje, wielu innych miejsc. Ale dziś to +nie rezygnujemy+ odnosi się także do Smoleńska" - oświadczył prezes PiS.
Mówiąc o Lechu Kaczyńskim podkreślił, że był on człowiekiem Solidarności - "ogromnego, największego" w dziejach Polski "ruchu społecznego ku niepodległości, ku wolności". Zaznaczył też, że jego brat pozostał wierny tej drodze do końca swoich dni.
"I my musimy iść dalej na tej drodze" - podkreślił. "Pierwszy na niej krok to prawda o Smoleńsku. Musimy uczynić wszystko by ta prawda niezależnie od tego, jaka jest i kogo będzie bolała wyszła na jaw. Cała prawda" - powiedział J. Kaczyński. Słowa te wywołały aplauz uczestników spotkania.
"Chcemy prawdy, bez tej prawdy nie będziemy godnym narodem" - zaznaczył.
Gdy wspomniał dwie "wielkie kobiety", które zginęły w katastrofie smoleńskiej - legendę Solidarności Annę Walentynowicz i posłankę Grażynę Gęsicką - sala zareagowała kilkunastosekundową owacją. Gęsicką określił jako "osobę o pięknym życiorysie, która tak wiele zrobiła dla polskiego rozwoju, która dokonała w tej dziedzinie przełomu, a którą tak ohydnie obrażano".
"Zginęło bardzo wielu ludzi wybitnych, odważnych, tych z Solidarności, ale także tych, którzy szli inną drogą, ale już po 1989 roku, choćby jak generał (Tadeusz) Buk wykazali, co to znaczy walczyć w polskim interesie, walczyć o ojczyznę" - podkreślił prezes PiS.
"Jest w nas, jest - nie ukrywam - we mnie ten straszny ból, ból, który wynika z tęsknoty, która nigdy nie zostanie ukojona, bo przecież ci, którzy odeszli, ci których kochaliśmy, już nie wrócą" - powiedział. "Ale jest w nas także ból inny - społeczny, narodowy" - dodał.
Przemówienie szefa PiS było wielokrotnie przerywane oklaskami. Witany i żegnany był owacjami i okrzykami: "Jarosław!".
Socjolog prof. Zdzisław Krasnodębski, który także przemawiał podczas spotkania, powiedział, że trzeba domagać się od władz budowy pomnika na Krakowskim Przedmieściu. "Jeżeli będzie potrzeba, sami taki pomnik zbudujemy" - mówił. "Zbudujemy, zbudujemy!" - skandowali w odpowiedzi uczestnicy spotkania.
Szef gabinetu L. Kaczyńskiego Maciej Łopiński, który tymczasowo przewodniczy ruchowi odczytał jego deklarację ideową. Ruch określił się w niej jako organizacja "o orientacji państwowotwórczej, czerpiącej inspirację z chrześcijaństwa" i nawiązująca do dorobku ruchu solidarnościowego.
"Obieramy za patrona śp. Lecha Kaczyńskiego, ponieważ sądzimy, że patriotyzm, wolność i godność, którymi kierował się w swoim życiu prywatnym i służbie publicznej dziś są najważniejszymi wartościami dla Polaków" - zadeklarowali członkowie ruchu.
Jak podkreślono w deklaracji, pielgrzymka do Katynia w 70. rocznicę zbrodni katyńskiej stała się "ofiarą złożoną przez elitę polityczną III RP", a przyjęty przez rząd Polski sposób wyjaśniania okoliczności tragedii smoleńskiej "ujawnił pilną potrzebę odbudowy instytucji naszego państwa oraz uświadomił konieczność przywrócenia polityce jej wymiaru ideowego".
"Ruch to będzie federacja różnych stowarzyszeń, klubów, organizacji, które w wielu miejscach w Polsce powstawały po 10 kwietnia" - powiedział przed uroczystością dziennikarzom Łopiński. Dodał, że wejdą do niego też członkowie komitetów poparcia J.Kaczyńskiego w wyborach prezydenckich. Kongres ruchu, na którym zostaną wybrane jego władze, odbędzie się jesienią. Jeszcze w kwietniu będą powołane zespoły: programowy i organizacyjny, przygotują one szczegółowy program i propozycje rozwiązań organizacyjnych
Na początku spotkania uczestnicy oddali cześć poległym w katastrofie. Przy dźwiękach podniosłej muzyki na umieszczonym na scenie ekranie ukazywały się twarze ofiar związanych lub kojarzonych ze środowiskiem PiS. Nazwiska pozostałych ofiar pojawiły się na ekranie w grupach po cztery, już bez zdjęć.
Uroczystość prowadził aktor Jerzy Zelnik. Odczytał m.in. przesłanie L. Kaczyńskiego, które rok temu miał on wygłosić w Lesie Katyńskim. Wśród uczestników można było zobaczyć m.in. Jana Pietrzaka. Na scenie umieszczono też instalację imitującą ucięte, białe pnie brzóz.
Po uroczystości zebrani przeszli ulicami Warszawy pod Pałac Prezydencki.