"To najlepszy lud, jaki został odkryty" – pisał o Japończykach św. Franciszek Ksawery. Dlaczego więc mieszkańcom Kraju Kwitnącej Wiśni tak trudno jest przyjąć chrzest?
Kiedy w Japonii zatrzęsła się ziemia, podziwialiśmy opanowanie i dyscyplinę, jaką mieszkańcy tego kraju wykazywali w obliczu zagrożenia. W niejednym z nas zrodziło się zapewne pytanie: skąd oni czerpią tę siłę? Kultura japońska, jej odmienność, od wieków są fascynujące dla Europejczyków. Gdy św. Franciszek Ksawery, ewangelizator tych ziem w XVI wieku, po raz pierwszy zetknął się z Japończykami, napisał w liście, że wśród ludów pogańskich nie znajdzie się lepszego. Także osoby dzisiaj odwiedzające Japonię podkreślają niezwykłą grzeczność i życzliwość jej mieszkańców. I jednocześnie zastanawiają się: jak to się dzieje, że społeczeństwo na wskroś niechrześcijańskie, nastawione materialistycznie, odznacza się tak wysoko rozwiniętą kulturą? A może jednak w Japończykach drzemie potencjał religijności, o którym my, Europejczycy, po prostu niewiele wiemy?
Religia bez ksiąg
– Japończycy są bardzo religijnym narodem – potwierdza o. Julian Różycki, dominikanin, który przez ponad 20 lat przebywał na misjach w Japonii. – Tyle że jest to religijność naturalna, oparta na życiu w harmonii z naturą – mówi misjonarz. Rodzimym wyznaniem Japonii jest szintoizm – religia politeistyczna, w której oddaje się cześć zjawiskom przyrody i zmarłym przodkom. Szintoizm zawiera w sobie także wiarę w boskie pochodzenie rodziny cesarskiej, jednak jest religią bez dogmatów i doktryny. Nie ma własnych świętych ksiąg i może dlatego jego wyznawcom tak łatwo jest łączyć praktyki szintoistyczne z innymi obrzędami. Na tę właśnie religię nakłada się buddyzm, przywieziony w VI wieku przez koreańskich misjonarzy. Wielu mieszkańców Kraju Kwitnącej Wiśni wyznaje te religie równolegle. Podczas spisu ludności w 1950 r. na 80 mln Japończyków aż 63 mln podało się za szintoistów, a jednocześnie 44 mln przyznało się do buddyzmu. Ojciec prof. Donald Doyle SJ stwierdził nawet, że Japończyk rodzi się szintoistą, ślub bierze w Kościele katolickim, a pogrzebu oczekuje w rycie buddyjskim. To pewne uproszczenie, jednak wielu mieszkańców tak właśnie postępuje. Japończykom bardzo podoba się katolicki sposób zawierania małżeństw. Jak pisze bp Tadeusz Pikus w książce „Jest wiele dobrych twarzy”: „Kościół katolicki dopuszcza tę praktykę na tamtych terenach, traktując ją jako preewangelizację. Kandydaci, zawierający w rycie katolickim związek małżeński, poznają katolicką naukę o małżeństwie oraz sens przysięgi, którą na ogół akceptują (…). Mimo że pozostają do końca życia poza chrześcijaństwem, to czasami proszą o chrzest dla swoich dzieci, które są w wieku szkolnym”.
Biblia w każdym domu
Zdaniem biskupa Pikusa, Japończycy traktują poszczególne religie jako drogi prowadzące do tego samego Boga. W praktyce religia staje się towarem, z którego wybiera się to, co dla życia najbardziej efektywne. – Można powiedzieć, że oni wierzą we wszystkich możliwych bogów. Jednak te wierzenia są na tyle mgliste, że nie przynoszą ze sobą żadnych reguł moralnych, nie uczą panowania nad popędami – twierdzi o. Julian Różycki. Jak zatem w takich warunkach ma się zakorzenić chrześcijaństwo?
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
Szymon Babuchowski