Wielki Post 2011 - O tajemnicy Jana Pawła II z kard. Marianem Jaworskim rozmawia ks. Tomasz Jaklewicz
Kard. Marian Jaworski – ur. 1926 we Lwowie, święcenia kapłańskie przyjął w 1950 r., filozof religii, arcy-biskup lwowski, senior obrządku łacińskiego, bliski przyjaciel Jana Pawła II
Ks. Tomasz Jaklewicz: Ksiądz Kardynał znał się z Janem Pawłem II przez ponad 50 lat. Kiedy pojawiła się myśl, że to jest człowiek święty?
Kard. Marian Jaworski: – Jemu od zawsze chodziło o sprawy Boże. Był całkowicie oddany Bogu i ludziom. To było od początku widoczne w całej jego gorliwości, w podejściu do duszpasterstwa.
Co Ksiądz Kardynał czuł, udzielając papieżowi ostatniego namaszczenia?
– Choroba i śmierć Ojca Świętego dały mi silne przeżycie przemijalności. Pamiętałem go jako człowieka pełnego sił, jeżdżącego na nartach, chodzącego po górach. Pod koniec życia widziałem jego absolutne ubóstwo. Ale chciałbym podkreślić, że był do końca świadomy. Mam w pamięci ten wielki najazd ludzi pod Watykan po śmierci. Wołanie „Santo subito” było wyrazem uczuć ludzi. To, że w tak krótkim czasie odbędzie się beatyfikacja jest czymś cudownym.
Słowo „człowiek” miało wyjątkowe znaczenie dla papieża. Ksiądz Kardynał zgadza się z tym stwierdzeniem?
– Cała myśl Ojca Świętego koncentrowała się na osobie ludzkiej, o tym świadczy już jego dzieło filozoficzne „Osoba i czyn”. Dla niego podstawową kategorią była osoba ludzka. Ideologia komunistyczna mówiła, że religia jest wrogiem człowieka, że – jak wówczas mówiono – go alienuje. Jan Paweł II wykazywał, że jest dokładnie odwrotnie, że chrześcijaństwo pomaga człowiekowi dojść do swojej pełni. Hasło „piękny Człowiek” jest dobre, ale wolałbym samo „człowiek”. Można dodawać różne przymiotniki: wielki, mądry, dobry itd., ale słowo „Człowiek” oddaje wszystko. Tak, to jest klucz.
Urząd biskupa czy papieża nigdy nie przysłonił człowieka – Karola Wojtyły.
– Tajemnica tkwi w tym, że papież zwracał się bezpośrednio do ludzi. Oni to czuli, że on jest dla nich. Każdy, kto go słuchał, miał wrażenie, że mówi właśnie do niego. Nie mówił do ludzi z góry, ale spotykał się z nimi. Kiedy jechał z pielgrzymką, to ludzie wiedzieli, że jedzie do nich. Po zamachu nie wycofał się z tego stylu. Są pewne kontakty formalne i są kontakty osobiste. Jan Paweł II kontaktował się z ludźmi w taki sposób, że to zawsze miało w sobie coś osobistego. Jego pielgrzymki zmieniły obraz Piotrowego urzędu – wyprowadził papieża spoza murów Watykanu i poszedł w świat. To była jego kapłańska miłość do ludzi. Nawet kiedy był chory i nie mógł już mówić, wychodził do ludzi.
W czym tkwi wyjątkowość modlitwy papieża?
– Jan Paweł II często chronił się w kaplicy i przed Bogiem rozważał wszystkie sprawy. Ludzie mają trudności na modlitwie dlatego, że odwołują się do pewnych wyuczonych słów. A trzeba zaczynać modlitwę od swojego doświadczenia, zarówno przeżywania wierności, jak i grzechu. To, co przeżywam, zamieniam w modlitwę. Boga trzeba szukać we wnętrzu swojego życia, w swoim sercu – jak podpowiadał nam św. Augustyn. Cechą modlitwy papieża była naturalność. On przeżywał konkrety życia z Bogiem. Starał się być wierny wewnętrznemu głosowi, który mu towarzyszył.
Czy Jan Paweł II miał jakieś trudności w wierze, w modlitwie?
– Na pewno nie wszystko przychodziło mu łatwo. Miał wiele problemów, które musiał rozwiązywać i jako ksiądz, a potem biskup i papież. Sądzę, że rozwiązania szukał zawsze na modlitwie. Tylko patrząc z zewnątrz, wszystko wydaje się nam proste.
Czy ten pontyfikat zmienił Polaków?
– Tego nie da się wymierzyć. Kiedy pielgrzymował do Polski, zawsze były oblężone konfesjonały. Jestem przekonany, że on oddziaływał na ludzi bardzo głęboko.
Jak powinniśmy naśladować Jana Pawła?
– Każdy człowiek musi odnaleźć swoje powołanie i być świadkiem Chrystusa w zgodzie ze swoją drogą. Nie ma jednej recepty na naśladowanie Jana Pawła II. Trzeba odnaleźć swój sposób na to, by tak jak on być wiernym Bogu i kochać bliźniego.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
ks. Tomasz Jaklewicz