Włochy. 19 marca Włochy obchodziły 150-lecie zjednoczenia kraju. Po raz pierwszy obchody miały wysoką rangę, a dzień był wolny od pracy.
Prezydent Napolitano udał się m.in. na wzgórze Gianicolo (katolikom kojarzy się z męczeńską śmiercią św. Piotra), by złożyć wieniec pod posągiem Giuseppe Garibaldiego (jeden z przywódców XIX-wiecznej rewolucji początkowo patrzył z góry na Bazylikę św. Piotra; po podpisaniu paktów laterańskich z Watykanem w 1929 r. pomnik odwrócono tak, by postać była zwrócona tyłem do Watykanu).
Na murach wokół wzgórza wykuto treść pierwszej rzymskiej konstytucji, uznawanej za najbardziej świecką. Wprowadzała zakaz kary śmierci i wolność wyznania. Ale podkreślała, że „przekonania religijne nie mogą mieć wpływu na przepisy państwa demokratycznego”. Ten zapis powtarzały włoskie media. Zachłyśnięte nawoływaniem do powrotu do świeckich pryncypiów sprzed półtora wieku, zlekceważyły najciekawsze, w moim przekonaniu, zdarzenie tamtego dnia.
Do prezydenta czytającego zapisy na murze przedarła się grupka studentów i licealistów ze Sieny. Wręczyli mu apel, w którym domagają się zmian legislacyjnych na rzecz rodziny i regulacji prawnych dotyczących ochrony życia od początku do naturalnej śmierci. Wymowne zderzenie dwóch światów: kreowanego przez media, które podsycają do laicyzacji, z realnym, gdzie obywatele domagają się ładu moralnego wynikającego z religijnych przekonań. Jakby na przekór wykutej na murze starej konstytucji.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.