Nie będzie to opowieść o ojcu Mateuszu rozwikłującym kryminalne zagadki w Sandomierzu. Chociaż życie Matteo Ricciego, nazywanego „największym misjonarzem, jakiego Chiny kiedykolwiek widziały”, też mogłoby być scenariuszem filmu przygodowego.
Powodów do napisania o nim i o Kościele w Chinach akurat teraz jest kilka: zmarł 11 maja 1610 roku; w grudniu zeszłego roku ogłoszono dekret o heroiczności jego cnót, co otwiera drogę do beatyfikacji i kanonizacji; w 2007 roku Benedykt XVI ustanowił 24 maja dniem modlitw za Kościół w Chinach; żywo jest dyskutowany i przeżywany temat umowy, jaką podpisał (2018 r.) i przedłużył Watykan z Chinami. Mam też powody bardzo osobiste: fascynuje mnie ta postać od ponad trzydziestu lat, odwiedziłem miejsca z nią związane i modliłem się przy jej grobie w Pekinie.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
Krzysztof Popławski OP