– Rybę po grecku od grekokatolika? – pytał. Ależ on miał wielkie serce! I dla młodych i dla budowania mostów. Odszedł ks. Grzegorz Nazar, wielki przyjaciel młodzieży.
15.05.2023 13:54 GOSC.PL
Rzym 2014. Z autobusu wysypuje się ekipa przygotowująca Światowe Dni Młodych. Mnóstwo znajomych twarzy. Brat Marek, poznaniak z Taizè, niestrudzony ewangelizator Daniel Ange, ks. Grzegorz Suchodolski (dziś siedlecki biskup). Są z różnych duszpasterskich „bajek”, łączy ich jedno: praca z młodymi. Zaraz, zaraz…. Skąd ja znam uśmiechniętego od ucha do ucha człowieka w koszulce „Sercu bliski Beskid Niski”? To przecież grekokatolicki ksiądz Grzegorz Nazar!
Ks. Grzegorz Nazar Roman Koszowski /Foto GośćProboszcz z Gorlic miał wielkie serce otwarte na jedność. Wiele razy oprowadzał nas po pachnącej miodem krainie Łemków, wśród których posługiwał. Po ziemi, na której spotykałem więcej kamiennych krzyży niż samochodów. Z jednej strony – cerkwi w Łosiu krzyż z datą 988 – „hreszczenia Rusi”, z drugiej – bramy z napisem "Totus Tuus" i datą 966. Dwa chrzty. Ks. Grzegorz łączył w sobie te światy.
Kochał młodzież. Ruszał z nią na krańce świata. Jego serce pękło przed rokiem, gdy 24 lutego usłyszał o ruskich tankach sunących w stronę Kijowa i odrodziło się, gdy Ukraina odparła pierwsze ataki. Aktywnie włączył się w akcję humanitarną.
Mogliśmy rozmawiać godzinami. „Pamiętam jak pewna kobieta zapytała: „To wy uznajecie zwierzchnictwo papieża?” – wspominał – A wówczas abp Jan Martyniak, uśmiechnął się: „Proszę pani, w naszej liturgii za papieża modlimy się aż siedmiokrotnie, a wy?”.
„Jestem w tej ziemi zakochany po uszy” – rzucił, gdy mijaliśmy dwujęzyczną tablicę „Nowica” - Wiesz, że jeszcze ćwierć wieku temu nie było tu asfaltowych dróg, a nawet prądu? Byłbym przeszczęśliwy gdybym mógł zostać tu do emerytury”.
Nie doczekał. Zmarł wczoraj.
Greg, dziękuję!
Marcin Jakimowicz