Długo myślałem, jak o tym napisać. Porzucenie kapłaństwa zawsze jest dramatem zarówno wspólnoty Kościoła, jak i konkretnego człowieka.
Znam kapłańskie życie nie tylko jako ksiądz, ale także jako rekolekcjonista i spowiednik księży. Ponieważ słyszałem dostatecznie dużo trudnych historii, nie mogę zgodzić się ze stwierdzeniem, że nie wolno nam oceniać postępowania mężczyzn, którzy porzucają kapłaństwo, oraz tego, w jaki sposób odchodzą z Kościoła. Oczywiście nie jesteśmy w stanie wniknąć w tajemnice ludzkiego serca, ale oceniamy przecież uczynki, a nie najgłębsze motywacje. Święty Augustyn w swojej Regule pisze, że zwracając uwagę braciom, trzeba kierować się miłością do osoby i nienawiścią do występków (IV,10). Jestem przekonany, że porzucenie kapłaństwa w wielu wypadkach jest występkiem. Odnoszę jednak wrażenie, że w imię fałszywie pojętej miłości bliźniego nie mówimy tego byłym kapłanom, nie przepraszamy za to wiernych, nie podejmujemy zadośćuczynienia za grzech zgorszenia. A zamiast tego wielu ludzi Kościoła wyraża wsparcie dla ich „odważnej” decyzji. Często też traktuje się byłych księży jak specjalistów w dziedzinie życia duchowego, wiary i Kościoła.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
o. Wojciech Surówka