Wiosną lawinowo rośnie w stolicy liczba pijanych dzieci, które trafiają do szpitali. Blokują miejsca ciężej chorym i są zagrożeniem dla innych pacjentów oraz personelu - przyznają lekarze z lecznic dla dzieci.
"Niemal codziennie karetki przywożą do nas pijanych nieletnich. Kiedyś tacy pacjenci zdarzali się incydentalnie, dziś zaczyna być to normą" - alarmuje Małgorzata Stachurska-Turos, dyrektor szpitala dziecięcego przy ul. Niekłańskiej. Rekordzistą był kilkunastoletni chłopiec, który miał 3,3 promila alkoholu we krwi. Od razu trafił na oddział intensywnej terapii.
Zdaniem specjalistów, problem nieletnich uzależnionych od alkoholu narasta. Dlaczego? "Nie ma jednoznacznej odpowiedzi. Ale zawsze przyczyną jest jakiś kłopot. Na przykład nastolatek żyjący w dysfunkcyjnej rodzinie chce się dowartościować, wzmocnić swoją pozycję, integrować z grupą. To sposób na radzenie sobie ze światem" - ocenia Eliza Giędosz, psycholog z Młodzieżowej Poradni Profilaktyki i Terapii "Poza Iluzją".