O odpowiedziach na pytania bez odpowiedzi z ks. Grzegorzem Rysiem rozmawia Jacek Dziedzina.
Ks. Grzegorz Ryś historyk Kościoła, rektor Wyższego Seminarium Duchownego w Krakowie, autor m.in. książek „Siedem słów Chrystusa”, „Inkwizycja”, „Ecce Homo”.
Jacek Dziedzina: „Bóg jest sędzią sprawiedliwym, który za dobro wynagradza, a za zło karze”, wkuwaliśmy na pamięć z katechizmu. Wystarcza Księdzu taka prosta formułka?
Ks. Grzegorz Ryś: – Sprawiedliwość Boga jest czymś innym niż sprawiedliwość ludzka. Zwrócił na to uwagę papież, odsyłając nas do Listu do Rzymian: „Jest to sprawiedliwość przez wiarę Jezusa Chrystusa, [który jest] we wszystkich, którzy wierzą”. Czyli jedynym sprawiedliwym jest Jezus Chrystus, bo jest jedynym wierzącym. A Bóg rozpoznaje w nas swojego Syna i dlatego nas usprawiedliwia. Dlatego stan usprawiedliwienia jest darem łaski Bożej. To nie znaczy, że dostajesz to, na co sobie zapracowałeś. W ewangelicznej wizji sprawiedliwości chodzi o coś innego: dać każdemu to, co jest jego.
Nie mamy jednak prawa do gwarancji, że życie minie nam bez większych wstrząsów i kataklizmów. Trudno zareklamować taki towar.
– Pan Bóg chce nam dać coś znacznie więcej, niezależnie od tego, jak to brzmi w takim momencie jak powódź czy inne nieszczęścia. Ktoś powie, że to nieludzkie. Weźmy wspomnienia siostry Łucji z Fatimy, która mówi o tym, jakie konsekwencje miało to, że Matka Boża weszła w jej życie. Żadnego doświadczenia doraźnego szczęścia. Łucja opowiada o potężnej presji ludzi ciekawskich, o utracie intymności i prywatności rodzinnej; zadeptano im pole, ojciec się rozpił, trzeba było sprzedać owce, bo brakło środków na utrzymanie. Szczęścia w potocznym tego słowa znaczeniu te objawienia dzieciom nie przyniosły. Ale cała trójka mówiła, że w tych rozmaitych doświadczeniach jednak odnajdywali w sobie spokój i siłę i byli świadomi, że one nie biorą się z nich.
Przez wieki ludzie byli przekonani, że cierpienie to zasłużona kara za grzechy. Czy istnieje cierpienie niezawinione?
– Już w Starym Testamencie jest przynajmniej próba obalenia myślenia według schematu grzech–kara. Hiob jest człowiekiem sprawiedliwym, a cierpi w sposób niewyobrażalny, tracąc całą swoją rodzinę (z wyjątkiem żony), majątek i wreszcie zdrowie: dopada go trąd, choroba, która wyrzuca na margines społeczeństwa. Pierwsza reakcja jego przyjaciół jest bardzo przyzwoita: przyszli do niego, usiedli i przez tydzień się nie odzywali. Ale druga jest taka, że zaczęli mu wmawiać grzechy i dopytywać się, za co ta kara. Księga Hioba nie udziela odpowiedzi na pytanie, skąd się bierze cierpienie, ale obala myślenie, że konkretne cierpienie jest karą za grzech. Bóg wyraźnie mówi, że przyjaciele się mylą. Hiob do końca nie traci dobrego zdania o Bogu. Nawet wtedy, kiedy Go wyzywa na sąd, to ostatecznie sędzią między nim a Bogiem jest Bóg. I Hiob jest przekonany, że w tym sądzie Bóg stanie po stronie Hioba.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
rozmowa z ks. Grzegorzem Rysiem