Czekam, więc jestem

O oczekiwaniu, kawie w hospicjum i jednym bucie Rembrandta z dr. Jackiem Kurkiem rozmawia Jacek Dziedzina

Jacek Kurek - doktor historii, nauczyciel akademicki Uniwersytetu Śląskiego w Katowicach, znawca muzyki i malarstwa, współorganizator sesji naukowych z dziejów Śląska, redaktor serii „Medium Mundi” (m.in. „Z tęsknoty za mistrzem”, „Miasto i czas”, „Śląsk – kamień drogocenny”), prowadzi audycję autorską „Noc nie bez końca” w Radiu eM 107,6 FM (niedziela 21.30)

Jacek Dziedzina: Rok 2001, podziemia kościoła pijarów w Krakowie, wieczorek z malarstwem. Grupie zastygłych słuchaczy pokazuje Pan obraz Claude’a Lorraina „Port” i mówi, że to najpiękniejsze w sztuce studium oczekiwania. To wyjątkowo bliski Panu temat.
Jacek Kurek: – Przypomniał mi pan obraz, którego nie pokazywałem od lat. Właściwie nie wiadomo, czy okręt przypływa, czy odpływa, a my nie wiemy, czy ludzie na brzegu żegnają czy raczej wypatrują, oczekują. Dziś już nie pamiętam, czy wtedy przeżywałem jakieś szczególne oczekiwanie. Myślę, że ono nieustannie nam towarzyszy.

Czekam, więc jestem...
– Dokładnie: żyję, bo czekam. Ale czekanie ma sens wyłącznie z nadzieją. Nie ma czekania bez nadziei. Bez nadziei jest tylko droga ku otchłani. Jesteśmy świeżo po reportażu w telewizji Sky, pokazującym śmierć eutanazyjną pewnego człowieka. To jest bardzo dobry przykład na to, co to znaczy nie mieć nadziei. Nie ma czekania. Nie ma siły do czekania. Nie widziałem tego filmu, ale to może dobrze, że się pojawił, bo jestem głęboko przekonany, że on wstrząśnie ludźmi. Pokaże, nawet zwolennikom eutanazji, że nie mamy tu do czynienia z żadną eutanazją, ponieważ człowiek, który podnosi do ust szklankę z trucizną, jest samobójcą. I do tego jeszcze oświetlanym kamerą. To jest śmierć, w której bliska osoba mówi: „bezpiecznej podróży”, jak widziałem w zapowiedziach. Cóż mogą w tym strasznym kontekście znaczyć te słowa? Wszystkich poruszyło doświadczenie Janusza Świtaja z Jastrzębia. Ten chłopak, kiedy powiedział, że chce umrzeć, został otoczony mnóstwem ludzi, którzy walczyli o jego życie. Dostał setki listów. Odwiedziło go wiele osób. Pojawiła się nadzieja. Zapragnął żyć. Czekać można tylko wtedy, gdy mamy nadzieję.

Właściwie całe życie spędzamy na czekaniu na coś lub kogoś. Czy to nie jest męczące na dłuższą metę? Budzę się rano i wiem o dziesiątkach spraw, które mnie czekają, których nie skończę dzisiaj, więc czekają mnie także jutro i za tydzień... Życie ciągle wybiega do przodu.
– To jest męczące, kiedy zaczyna brakować sił. Nie fizycznych, tylko gdy brakuje wiary, że w końcu przyjdą te wakacje. Albo że w końcu napiszę tę książkę. O, tu już wisi kalendarz na 2009 rok. Musi wisieć, bo ja się już na styczeń, luty, marzec umawiam, szukam swojej przestrzeni już na kolejny rok. Więc ja zakładam, że ten rok przyjdzie. Czekanie bez nadziei to jest po prostu rozpacz. Przyjście Chrystusa to jest nadzieja. Nie czekamy na Armagedon, który wszystko zmiecie, tylko czekamy na zmianę, która sprawi, że będziemy w domu.

Dziękujemy, że z nami jesteś

To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.

W subskrypcji otrzymujesz

  • Nieograniczony dostęp do:
    • wszystkich wydań on-line tygodnika „Gość Niedzielny”
    • wszystkich wydań on-line on-line magazynu „Gość Extra”
    • wszystkich wydań on-line magazynu „Historia Kościoła”
    • wszystkich wydań on-line miesięcznika „Mały Gość Niedzielny”
    • wszystkich płatnych treści publikowanych w portalu gosc.pl.
  • brak reklam na stronach;
  • Niespodzianki od redakcji.
Masz subskrypcję?
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.
« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

Jacek Dziedzina