Żaden ze współczesnych pisarzy tak bardzo nie zaangażował się w politykę jak Mario Vargas Llosa. Niewiele brakowało, by został prezydentem Peru.
Kariera polityczna późniejszego peruwiańskiego noblisty zakończyła się 13 czerwca 1990 roku, kiedy wraz z żoną odleciał do Europy. Dzień wcześniej komisja wyborcza Peru ogłosiła, że Mario Vargas Llosa przegrał wybory prezydenckie. Pierwszą turę znakomity pisarz wygrał, ale nie zdobył wystarczającej większości. W drugiej, większością 23 procent głosów, pokonał go „człowiek znikąd”, Alberto Fujimori. Llosa przeżył to bardzo i postanowił już nie angażować się w profesjonalną politykę. A poświęcił jej cztery lata swojego życia. Od roku 1987 do 1990 prowadził kampanię parlamentarną i prezydencką na czele Ruchu Wolności.
Castro nie był wyjątkiem
Opasła autobiografia pisarza „Jak ryba w wodzie” ukazała się w Polsce dopiero 17 lat po jej pierwszym wydaniu, kiedy Llosa został już laureatem Nagrody Nobla. Być może nie do końca usatysfakcjonuje wielbicieli jego prozy, którzy teraz dopiero mogą ocenić, jak ściśle biografia pisarza splotła się z jego twórczością. Nie do końca, bo znaczną część książki poświęcił swojej kilkuletniej aktywnej działalności na arenie politycznej, burząc niejako obowiązujące w autobiografii proporcje czasowe. Ale dla wszystkich interesujących się polityką w Ameryce Południowej, a także na świecie – bo znajdziemy w niej przemyślenia i refleksje o wymiarze uniwersalnym – jest lekturą obowiązkową.
Rzadko się zdarza, żeby bezpośredni uczestnik tych wydarzeń, któremu niewiele brakowało, by zostać prezydentem, był jednocześnie pisarzem światowego formatu, a właściwie klasykiem. Nobla mógł zdobyć już wcześniej, gdyby nie jego konserwatywne w wielu kwestiach polityczne poglądy. Chociaż w młodości, podobnie jak wielu twórców latynoamerykańskich przeżył lewicowe zauroczenie, wkrótce się z niego otrząsnął. Dla wielu południowoamerykańskich pisarzy miernikiem postępowości był stosunek do Fidela Castro i rewolucji kubańskiej. Kiedy zaczął krytykować Castro, stał się ich wrogiem. Castro nie był jakimś wyjątkiem, bo Llosa jest wrogiem każdej dyktatury, marksizmu, komunizmu i wszystkich populizmów. Peru przeżyło wiele wojskowych zamachów stanu, a kolejne dyktatury prowadzące od 1968 roku socjalistyczną politykę przeprowadzały masowe nacjonalizacje, co, jak pisze Llosa, „zmieniło biedny kraj, jakim wtedy było Peru, w kraj bardzo biedny.”
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
Edward Kabiesz