Jezus, Maria. To koniec!

Echo niosło słowa Jana Pawła II. Zerwała się burza braw. Mógł czytać dalej, ale czekał. Owacja trwała aż 14 minut. Ten kwadrans zmienił przestraszony tłum w pełną ducha wspólnotę – przekonują Amerykanie w filmie o dziewięciu dniach, które zmieniły świat.

Przyznam bez bicia: nie spodziewałem się wiele po tym filmie. Ot, kolejny dokument o Janie Pawle. A jednak im dłużej go oglądałem, tym bardziej robiło mi się wstyd. Amerykanie przypomnieli mi jedną rzecz: cierpię na chorobę Słonia Trąbalskiego – mam bardzo krótką pamięć. Amerykańscy twórcy nie mają wątpliwości, że pierwsza pielgrzymka Jana Pawła II do Polski była nie tylko jednym z najważniejszych wydarzeń XX wieku, ale miała kolosalny wpływ na losy świata. „Stany, Stany, kolorowych łopot flag” – nucą zakompleksieni Polacy, z tęsknotą zerkając za Ocean. Dziwić ich może nalot amerykańskich filmowców i polityków, którzy o kraju nad Wisłą opowiadają z wypiekami na twarzy. I kto za tym stoi? – pytamy, jak zwykle, podejrzliwie. Tym razem odpowiedź jest prosta. Producentem i narratorem filmu jest Newt Gingrich – jeden z najbardziej wpływowych polityków amerykańskiej prawicy. To dzięki niemu republikanie odzyskali większość w Kongresie w 1994 r.

Znany z ciętych jak brzytwa ripost Gingrich jest wymieniany jako kandydat w wyborach prezydenckich w 2012 r. Wyprodukował świetny film, który pomaga leczyć polskie kompleksy. To lektura obowiązkowa dla tych, dla których symbolem upadku komunizmu jest rozebranie berlińskiego muru. „9 dni, które zmieniły świat” to nie nudnawy dokument, ale rzetelna, wciągająca relacja, zrealizowana w amerykańskim stylu. Odkurzone materiały filmowe przeplatane są wypowiedziami świadków. A ci, nawet po 30 latach, opowiadają z ogromnym wzruszeniem o spotkaniach z papieżem, na które w czerwcu 1979 r. zjechała jedna trzecia Polski. O dniach, które wstrząsnęły światem, opowiadają m.in.: Lech Wałęsa, Anna Walentynowicz, o. Wojciech Giertych, Vaclav Havel, o. Jan Andrzej Kłoczowski, żydowski przyjaciel Karola Wojtyły Jerzy Kluger, o. Leon Knabit, Marek Lasota czy George Weigel. Niezwykle mocno brzmią słowa Władysława Stasiaka, który zapewnia: „Nie można zrozumieć Polski bez Chrystusa”. Historia dopisała do nich dalszy ciąg.

Lek na kompleks polski
To była dla władz ogromna akcja. Wystarczy przejrzeć dane z krakowskiej części pielgrzymki – opowiada historyk Marek Lasota. – Zaangażowano 67 tys. funkcjonariuszy MO, w tym 20 tys. nieumundurowanych. Ich oczy skupione były na jednym człowieku, który bez kompleksów wołał: „Chrystusa nie można wyłączać z dziejów człowieka”. Po tych słowach zerwała się burza braw. Trwała aż 14 minut. „Papież mógł mówić dalej, ale czekał. Wiedział, że ci ludzie są skrępowani przez strach i bardzo potrzebują tego emocjonalnego wyzwolenia” – wyjaśnia dominikanin Wojciech Giertych. – W filmie padają zwroty: „Jeden z dwóch, trzech największych papieży w historii”, „9 dni zmieniło świat”. Nie bał się pan takich radykalnych stwierdzeń? – pytam Kevina Knoblocka, reżysera filmu. – Nie – wyjaśnia filmowiec. – Jan Paweł II był wedle wielu historyków jednym z największych papieży w historii. A pielgrzymka do Polski naprawdę wstrząsnęła światem. Nic dziwnego, że Edward Gierek tuż po wyborze Wojtyły na papieża krzyknął: Jezus, Maria. To koniec! (śmiech) – Nie bał się pan skrótu myślowego: „Duch Święty zstąpił jedynie po to, by padł mur berliński”? Tak, jakby destrukcja komunizmu była najważniejszym zadaniem Trójcy Świętej… – Rzeczywiście, tak postawiliśmy akcenty – śmieje się Knoblock. – Wielkie przebudzenie, które zapoczątkowała pielgrzymka, miało przede wszystkim charakter duchowy. Ale niebawem doszedł do tego kontekst geopolityczny.

W Gnieźnie, gdy papież jednoczył wszystkich Słowian, nie widziałem tłumu wiernych, ale potężną duchową armię Polaków, Czechów i Węgrów, która wkrótce przeobrazi swoje kraje. „Niech zstąpi Duch Twój!” – echo odbijało słowa papieża od ścian budynków. Po raz kolejny słyszę wyraźnie: to nie była nieśmiała prośba. To potężny nakaz proroka. Egzorcyzm. Wypowiedziany z ogromną mocą. Nic dziwnego, że mur zaczął pękać. 8 lat po tym krzyku, 12 czerwca 1987 r., przebywający w Niemczech Ronald Reagan kończył swe przemówienie słowami: „Na Alexanderplatz wzniesiono ogromną wieżę telewizyjną. Od tego czasu władze stale próbują naprawić to, co uznają za skazę, pokrywając kulę chemikaliami i farbą. Ale nawet dziś, kiedy słońce oświetla tę kulę górującą nad Berlinem, światło tworzy… znak krzyża. Ten mur upadnie, bo nic nie może powstrzymać wiary!”. Kamera najeżdża na kulistą kopułę. Refleks słonecznych promieni rzeczywiście tworzy charakterystyczny znak. Nad Berlinem jaśnieje krzyż.

Dziękujemy, że z nami jesteś

To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.

W subskrypcji otrzymujesz

  • Nieograniczony dostęp do:
    • wszystkich wydań on-line tygodnika „Gość Niedzielny”
    • wszystkich wydań on-line on-line magazynu „Gość Extra”
    • wszystkich wydań on-line magazynu „Historia Kościoła”
    • wszystkich wydań on-line miesięcznika „Mały Gość Niedzielny”
    • wszystkich płatnych treści publikowanych w portalu gosc.pl.
  • brak reklam na stronach;
  • Niespodzianki od redakcji.
Masz subskrypcję?
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.
« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

Marcin Jakimowicz