Jan Jakub Kolski kreuje na ekranie swój własny magiczny świat.
Na każdy nowy film Jana Jakuba Kolskiego, autora „Jasminum”, czeka się z niecierpliwością. Nie każdy spełnia pokładane w nim nadzieje, czego przykładem chociażby jego poprzednie dzieło, czyli „Afonia i pszczoły”. Ale wszystkie, może z wyjątkiem „Daleko od okna” nakręconego w 2000 roku, dają świadectwo oryginalnej wyobraźni twórcy, który z elementów rzeczywistości potrafi wykreować na ekranie swój własny magiczny świat.
Pisząc scenariusz swojego najnowszego, nagrodzonego trzema nagrodami na tegorocznym festiwalu w Gdyni filmu, Kolski sięgnął do opowiadania Włodzimierza Odojewskiego „Sezon w Wenecji”. Ta historia rodzinna, osadzona w realiach II wojny światowej, jest jednocześnie historią dojrzewania Marka, młodego chłopca, którego oczyma oglądamy przedstawione w filmie wydarzenia.
Marek miał nadzieję, że w czasie wakacji pojedzie wreszcie do wymarzonej Wenecji, gdzie rodzice zwykle spędzali lato. Ale lato 1939 roku było wyjątkowe, więc Marek wylądował w zrujnowanym pałacu babci na prowincji, gdzie wkrótce zjeżdżają również siostry jego matki. Sielską atmosferę przerywa wybuch wojny. Zapowiedzią horroru, jaki z sobą niesie, jest nalot na wycofujący się oddział żołnierzy, którego świadkiem staje się chłopiec. Sugestywne bombardowania należą chyba do najlepszych scen batalistycznych w polskim kinie. A były one tylko początkiem nadchodzącego wojennego koszmaru.
W opozycji do przygnębiającej i coraz brutalnie wkraczającej w życie rodziny rzeczywistości Marek w ogromnej pałacowej piwnicy, gdzie niespodziewanie wytrysnęło mineralne źródło, buduje, z czego się da, namiastkę Wenecji. Odbywają się tam nawet koncerty fortepianowe. Ale to tylko tymczasowy azyl. Przed apokalipsą nie ma ucieczki, o czym świadczą ostatnie sekwencje filmu, będącego nostalgicznym, miejscami przejmującym epitafium na cześć zniszczonego przez dwa totalitaryzmy świata.
Wenecja, reż. Jan Jakub Kolski, wyk.: Marcin Walewski, Agnieszka Grochowska, Grażyna Błęcka-Kolska, Julia Kijowska, Polska 2010
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
Edward Kabiesz