Nowym selekcjonerem reprezentacji Polski został Portugalczyk Fernando Santos. Jeszcze w grudniu doprowadził on reprezentację Portugalii do ćwierćfinału mundialu, a 7 lat temu wywalczył z nią mistrzostwo Europy.
Zatrudnienie selekcjonera z tak imponującą listą osiągnięć, który przyszedł do Polski prosto z ławki trenerskiej Portugalii – dziewiątej reprezentacji rankingu FIFA – to nowa jakość w świecie polskiej piłki. Widać to także w aspekcie finansowym: Santos będzie zarabiać 3 mln euro rocznie (dla porównania Czesław Michniewicz około 2,2 mln zł), najwięcej w historii trenerów całego polskiego sportu. Wybór Portugalczyka to próba pokonania niedoskonałości charakteryzujących poprzednich selekcjonerów. Santos ma na koncie sukcesy i doświadczenie prowadzenia największych gwiazd futbolu. Odpada więc problem spięć z piłkarzami pokroju Lewandowskiego czy Zielińskiego, widoczny za czasów Brzęczka i Michniewicza. Portugalczyk od 2010 roku nieprzerwanie pracuje jako trener reprezentacyjny, przyzwyczajony jest do specyficznego stylu tej pracy. Nie będzie więc dla niego wyzwaniem rozpoczęcie eliminacji Euro 2024 od najważniejszego dla nas meczu, który zagramy 24 marca na wyjeździe z Czechami. To także trener pozytywnie rozumianej starej szkoły, szanujący etos pracy i odpowiednie relacje z zawodnikami oraz pracodawcami, co pozwoli uniknąć komplikacji takich jak w przypadku Paula Sousy, który niemal od początku kombinował, jak spędzać możliwie najmniej czasu w Polsce i gdzie znaleźć nowego pracodawcę.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
Maciej Legutko