Zaskakująca płyta. Odmienna od tego, co proponuje większość młodych zespołów, pilnie śledzących to, co akurat jest modne na Zachodzie. Tea …jak herbata, Tea 2009
Gdybym miał wskazać muzyczne inspiracje grupy Tea (na zdjęciu), szukałbym ich raczej w polskim rocku przełomu lat 70. i 80., we wczesnych utworach Budki Suflera i Turbo. Częste zmiany rytmu, gitarowy power i charakterystyczny, chropowaty wokal przenoszą nas w tamte rejony muzyczne. A przy tym muzycy Tea nie stronią także od klimatów łagodniejszych, kojarzących się bardziej z poezją śpiewaną niż z rockiem („Nocą”).
Teksty bywają nawet trochę przepoetyzowane („Niepewność”), dlatego z większą przyjemnością słucha się tych utworów, w których dochodzi do głosu poczucie humoru muzyków. „Kulinarne” wyznanie miłości w „Zapachach i smakach” czy „Kochanie moje” - erotyk adresowany do… gitary - to piosenki napisane z dużą lekkością. Więcej patosu jest w tekstach religijnych („Krew”, „Wiesz co się dzieje”), ale to także dowód młodzieńczej pasji. „Herbaciarze” brzmią bardzo świeżo, dlatego z radością witam ten debiut.
Dostępna na www.teaband.com.pl
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
Poleca - Szymon Babuchowski