Jacek Hugo-Bader wtapia się w szarą rzeczywistość rosyjskiej prowincji. Kupuje w Moskwie wiecznie psujący się ruski łazik i dociera do miejsc, które inni reporterzy omijają szerokim łukiem.
Reporter dojeżdża do zabitych dechami wiosek, w których wódka leje się strumieniami, nawiedzeni manipulatorzy wcielają się w postać Jezusa Chrystusa, subkultury walczą do ostatniej kropli krwi, a bezlitosna mafia poluje przy szosie na używane zachodnie samochody. Do kraju nieprawdopodobnej biedy i korupcji. Zafascynowany Rosją dziennikarz obnaża słabe punkty imperium.
Europejska Moskwa to świat pijaków, prostytutek, narkomanów i karierowiczów. Na każdym kroku widać brud i rozkład, tak charakterystyczny dla państw „bloku”. – Tu często kończy się logika – opowiadał mi ks. Jan Radoń pracujący na Kamczatce – Gdy widzisz przed sobą mur nie do przeskoczenia, wzdychasz: to Rosja, to jest „Wostok”. To widać, słychać i czuć. W każdym rozdziale książki.
Po tekście o Mołdawianach, którzy niebawem spieniężą się w całości jako naród, wyprzedając do końca w Stambule swe nerki, i o ich kobietach, podstępnie zwabianych na Zachód i brutalnie gwałconych w Serbii, trudno zasnąć. To nie jest lektura do poduszki. Mogą śnić się po niej koszmary. Tym bardziej że tytułowa Biała gorączka (zwana obłędem opilczym) jest efektem długiego ciągu alkoholowego, nazywanego po rosyjsku „zapojem”. Jej objawami są strach, halucynacje i niekontrolowana agresja.
Jacek Hugo Bader, Biała gorączka, Czarne, Wołowiec, 2009, 400 str.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
Marcin Jakimowicz