Czy Warszawa wzbogaci się o nowe apartamenty, pas zieleni i nowe drogi? Tak, to możliwe, tyle że na drodze projektowi stoi Wytwórnia Filmów Dokumentalnych i Fabularnych.
Przygotowany przez jedną z pracowni architektonicznych ambitny projekt zagospodarowania terenów przy ulicy Chełmskiej w Warszawie nie pozostawia wątpliwości. Na zajmowanych obecnie przez Wytwórnię Filmów Dokumentalnych i Fabularnych terenach miał się pojawić apartamentowiec, pasy zieleni i nowe drogi. Przynajmniej tak zakładała pierwsza wersja projektu. Projektant nie uwzględnił w nim istniejących obecnie budynków ani prawa własności. – Plan zakłada budowę nowych dróg (rozdzielając tym samym teren Wytwórni na 6 części), pozostawienie znaczących terenów zieleni parkowej oraz przeznaczenie części terenów do zabudowy usługowej, co spowoduje w przyszłości konieczność wyburzenia ponad 20 budynków… – alarmuje dyrektor WFDiF Włodzimierz Niderhaus.
Sześćdziesiąte urodziny
Wytwórnia Filmów Dokumentalnych i Fabularnych w tym roku obchodzi 60-lecie powstania. Początkowo, jako Wytwórnia Filmów Dokumentalnych, produkowała wyłącznie filmy dokumentalne i Polską Kronikę Filmową. Tu powstawały filmy tworzące legendę Polskiej Szkoły Dokumentu. W latach 60., dzięki oddaniu do użytku hal zdjęciowych, zaczęły tu także powstawać filmy fabularne. Od lat 80. działa już jako Wytwórnia Filmów Dokumentalnych i Fabularnych. Po roku 1989 współprodukowała wiele polskich filmów fabularnych, a od połowy lat 90. realizuje także własne projekty filmowe, ostatnio „Generała Nila” Ryszarda Bugajskiego. Wypracowane od lat zyski inwestuje w sprzęt, modernizację i produkcję nowych filmów. W tym roku miała rozpocząć się budowa dwóch kolejnych hal zdjęciowych, bo istniejące wykorzystywane są w 100 procentach. Jej laboratorium obsługuje obróbkę prawie 50 proc. powstających w Polsce filmów.
Dominanta wysokościowa
Projektanci twierdzą, że Wytwórnia nie wzięła udziału w konsultacjach i nie sprzeciwiała się projektowi zagospodarowania terenu. – To kłamstwo. WFDiF złożyła uwagi do planu w wymaganym terminie i zakwestionowała projektowane zmiany – mówi Remigiusz Podniesiński, zastępca dyrektora WFDiF. – Nasze wnioski wzięto pod uwagę jedynie w niewielkim procencie. Zamiast apartamentowców z powrotem pojawiła się funkcja usługowa. Nie uwzględniono natomiast sugestii dotyczących nowego układu dróg, nie zrezygnowano też z zaplanowanych terenów zielonych. W miejsce części zieleni parkowej pojawiły się bowiem… wysokie drzewa, a dodatkowo na planie zaprojektowano „dominantę wysokościową” – można przeczytać w oficjalnym oświadczeniu Wytwórni. Według dyrektora Podniesińskiego, nowy plan zagospodarowania terenów przy Chełmskiej uniemożliwia prowadzenie i rozwój działalności WFDiF. Stanowi realne zagrożenie jej bytu i zablokuje jakiekolwiek inwestycje. Miasto, które w 2006 roku zleciło opracowanie projektu, nie zaproponowało też Wytwórni środków na jej odtworzenie w innym miejscu. Dyrektor Niderhaus uważa, że przy opracowaniu projektu „kierowano się wyłącznie interesem jakiegoś przyszłego developera, który wykazał zainteresowanie atrakcyjną lokalizacją w Warszawie”.
Wytwórnia jest państwową instytucją filmową wpisaną do rejestru Ministerstwa Kultury i Dziedzictwa Narodowego. – Minister Bogdan Zdrojewski dwukrotnie już interweniował u Prezydent Warszawy w sprawie zagrożenia działalności Wytwórni, jednak jego pisma do dziś pozostały bez odpowiedzi – mówi Remigiusz Podniesiński. Zastrzeżenia wobec projektu zgłosiły także Rada Dzielnicy Mokotów i Komisja Ładu Przestrzennego Rady Miasta Warszawy. Perypetie WFDiF zmagającej się z plonem twórczej działalności lokalnych urzędników nie są jakimś wyjątkiem w skali ogólnopolskiej. Łatwiej niszczyć, niż budować. Szczególnie w kulturze, gdzie na swoją pozycję różne podmioty muszą pracować przez lata. Projektanci zrobili swoje. Trudniej odpowiedzieć na pytanie, co kryło się za decyzją zlecenia w 2006 roku opracowania projektu, który z pewnością niemało kosztował. I to zlecenia go bez konsultacji z instytucją, którą decyzja ta postawiła w stan niepewności co do jej przyszłych losów. Inicjatywy kulturalne rodzą się u nas nieustannie. Jedną z nich był chimeryczny pomysł budowy miasteczka filmowego pod Warszawą, o którym jeszcze niedawno z entuzjazmem rozpisywały się media. Trudniej, jak się okazuje, docenić coś, co w miarę dobrze już funkcjonuje.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
Edward Kabiesz