Justyna Steczkowska, To mój czas, Schubert Music/EMI 2009
Okazuje się, że nie zawsze znakomite warunki głosowe wokalistki są gwarancją dobrej płyty. Płyta Justyny Steczkowskiej To mój czas jest tego najlepszym dowodem. Głos piosenkarki stał się tu dodatkiem do plastikowych, elektronicznych brzmień, którymi przeładowano album. Nie ratują go nawet ładne melodie, takie jak przebojowe „Tango”.
Wszystko ginie w popowej papce programowanych instrumentów, które odbierają piosenkom autentyczność. Do tego Steczkowska wpadła na pomysł, by samodzielnie napisać większość tek-stów, co zaowocowało głównie odmienianiem na wszystkie sposoby słów: „ja”, „mój”, „moje”.
Gdzieniegdzie pojawiają się odniesienia do Boga, jest ładna piosenka o rodzinnym domu, jednak tytuł płyty i sesja fotograficzna wewnątrz okładki nie pozostawiają wątpliwości, kto tu gra główną rolę. Cóż, Oscara za nią nie będzie.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
Płyty - poleca szb