Odwieczne normy zapisane na kamiennych tablicach Mojżesza już za pierwszym razem rozbiły się o ludzką obojętność. Ale Bóg się nie zniechęca. Cicho, ale konsekwentnie przemawia w ludzkich sumieniach. Czy można pokazać to w filmie?
Minęło 20 lat od powstania „Dekalogu” Krzysztofa Kieślowskiego. Pod koniec 1989 r., kiedy polska rzeczywistość zmieniała się w nieprzewidywalny dla nikogo sposób, telewizja publiczna emitowała pierwsze odcinki serialu, który na zawsze stał się symbolem naszego kina. Nie zapomnę nigdy długiej nocnej dyskusji, którą jako zbuntowany nastolatek toczyłem z moimi rodzicami po obejrzeniu „Dekalogu V”. Takie debaty rozgrzewały wtedy wiele polskich domów.
Po „Dekalogu”?
Po 20 latach młode pokolenie reżyserów, z pełną świadomością konieczności zmierzenia się z mitem wielkiego Kieślowskiego, postanowiło zrealizować nowy, tym razem dokumentalny dekalog. Nazwali go „dekalog… po Dekalogu”. Na pomysł, już wiele lat temu, wpadła Beata Januchta z wrocławskiego ośrodka TVP. – Po prostu w jakimś momencie dostrzegłam w przykazaniach gotowe tematy do filmów – mówi autorka pomysłu. – Ale przecież nie ma w tym nic nowego. Artyści od wieków zmagali się z nimi nie tylko we własnym życiu, ale także w swej twórczości.
Januchta do współpracy zaprosiła zdolnych twórców młodego pokolenia. Spośród kilkudziesięciu scenariuszy wybrała pomysły, które wzajemnie się uzupełniają. Jednak nie ma tu ciągłości akcji, wspólnych miejsc i postaci. Filmy pokazują różne sposoby patrzenia na świat i różnych bohaterów. Jest uniwersytecki wykładowca, który szuka odpowiedzi na pytanie, kim jest i czy warto być wiernym („Pierwsze”), ale też nawrócony złodziej, który próbuje ułożyć sobie na nowo życie, rozdając chleb („Siódme”). Historia dziecka, które przygotowuje się do Pierwszej Komunii („Trzecie”), sąsiaduje z opowieścią o 50-letnim psychiatrze, który zmagając się z zaborczą matką, po raz pierwszy odkrywa w swoim życiu miłość („Czwarte”).
Filmy tworzą niezwykłą mozaikę polskiej rzeczywistości początku XXI wieku. Jedną z ciekawszych metafor tej rzeczywistości jest karuzela, która pojawia się na początku pierwszego odcinka. – Kolorowa karuzela naszego świata kręci się coraz szybciej – twierdzi B. Januchta. – Istny kalejdoskop doznań i kaskada pragnień.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
ks. Andrzej Jerie