Nierozpieszczana przez wydawców, usuwana z życia publicznego, szkalowana, Zofia Kossak doczekała po śmierci nagrody, której nie mogła sobie nawet wymarzyć.
Potem biskup Bednorz żegna zmarłą z ambony. Żegna nie tylko wielką pisarkę, ale przede wszystkim chrześcijankę wielkiego formatu i wielką Polkę. Żegna także parafiankę Górek Wielkich, która była dla swoich zbudowaniem - pisał w „Gościu Niedzielnym” ks. Andrzej Sapiński, zdając relację z pogrzebu zmarłej 9 kwietnia 1968 roku Zofii Kossak. W tej homilii biskup Bednorz mówił o jej głębokim chrześcijaństwie, szczególnym umiłowaniu Matki Bożej i modlitwach o łaskę pojednania między Kościołem i państwem.
Z Górek do Jerozolimy
Biskup Herbert Bednorz był z autorką „Błogosławionej winy” serdecznie zaprzyjaźniony. Bywał u państwa Szatkowskich w Górkach Wielkich, podobnie jak jego poprzednicy, biskupi Arkadiusz Lisiecki i Stanisław Adamski. Bo pisarka w życiu lokalnego Kościoła uczestniczyła z wielkim zaangażowaniem – kronika góreckiego kościoła, uzupełniana przez nią, jest tego najlepszym dowodem. Górki Wielkie były jej miejscem na ziemi. „Poznać ten kraj, a nie pokochać go, było niemożliwe” – napisała po latach.
Przyjechała tu po utracie w czasie rewolucji sowieckiej domu rodzinnego na Wołyniu i śmierci pierwsze-go męża Stefana Szczuckiego. W roku 1922 zamieszkała w starym dworze, stojącym w przepięknym parku, i zaczął się dla niej dobry czas.
Tragiczne wydarzenia z przeszłości opisała w znakomitej „Pożodze” i świetnej powieści dla młodzieży „Ku swoim”, już nigdy po wojnie niewznowionej. Potem jej życie było wyjazdami i powrotami do Górek. Tu poślubiła swego drugiego męża, Zygmunta Szatkowskiego, tu wzrastały jej dzieci i powstawały książki. Jedna z najpiękniejszych baśni polskich „Kłopoty Kacperka, góreckiego skrzata”, „Nieznany kraj”, ukazujący drogę Śląska do Polski, który stał się wkrótce obiegowym określeniem Śląska, „Legnickie Pole”, z obrazem śląskiego średniowiecza, i inne.
Stąd wyjeżdżała w daleki świat i „pątniczym szlakiem” przemierzyła Ateny, Egipt i Stambuł, docierając aż do Jerozolimy. Literackim efektem tych 68 podróży byli „Krzyżowcy”, powieść o krucjatach mająca wiele wydań polskich oraz tłumaczeń na języki obce, podobnie jak „Król trędowaty”. Obie powieści wy-wołały żywą dyskusję, zarówno nad warsztatem pisarskim, jak i samym problemem krucjat.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
Krystyna Heska-Kwaśniewicz, literaturoznawca