Najbardziej prestiżowe wyróżnienie dla programów telewizyjnych i radiowych w Europie – nagrodę festiwalu Prix Italia – zdobył szwedzki film pt. „Siostra”. Opowiada o młodej Szwedce, która wstępuje do klasztoru. I to jak opowiada!
Aż dziw bierze, że do tej pory telewizja publiczna nie zakupiła tego znakomitego dokumentu, by pokazać go szerokiej widowni. Okazało się, że to, co niemożliwe dla państwowego molocha, nie stanowiło problemu dla raczkującego kanału tematycznego religia.tv.
Uzasadniając przyznanie nagrody „Siostrze”, jury podkreśliło, że film w sposób niezwykle głęboki analizuje motywy podjętej przez bohaterkę „radykalnej duchowej decyzji, a jednocześnie odkrywa przed nami świat rzadko oglądany na ekranie”. Można dodać, że jest to świat rzadko oglądany nie tylko przez jurorów Prix Italia. Rzadko oglądamy go też na ekranach naszych telewizorów, nie mówiąc o kinach. Dla wielu widzów będzie to temat niemalże egzotyczny. Przypuszczalnie też dla widzów w Szwecji, którzy obejrzeli go jako pierwsi. Bo Maud Nycander, reżyser filmu, nakręciła go dla szwedzkiej telewizji publicznej. A Szwecja kojarzy się nam przede wszystkim ze społeczeństwem skrajnie zlaicyzowanym i przesiąkniętym konsumpcjonizmem stylem życia. Ale, jak się okazuje, to tylko część prawdy. Tę mniej znaną odkrywa trwający prawie godzinę szwedzki dokument.
Nie rozumiem, ale...
Autorka filmu jest w Szwecji postacią bardzo znaną. Zanim zaczęła kręcić filmy dokumentalne, zdobyła uznanie jako fotograf. Udała się jej rzecz niezwykła. Jesienią 2006 roku, karmelitanki z położonego na południu Szwecji klasztoru w Glumslöv zrobiły wyjątek i pozwoliły reżyserce filmować bohaterkę w klasztorze. I to za klauzurą. Jednak realizacja filmu rozpoczęła się w 1996 r. Wtedy właśnie 19-letnia Marta Cavallin rozpoczęła nowicjat w tym klasztorze. Realizatorka towarzyszyła jej z kamerą w najważniejszych momentach jej życia przez 10 lat. Przed podjęciem ślubów wieczystych i po ich podjęciu, wśród rodziny, a później w codziennych zajęciach w klasztorze. Maud Nycander przyznaje, że nie rozumiała decyzji Marty. Zastanawiała się, dlaczego ładna i pełna życia dziewczyna porzuca rodzinę i świat, i wstępuje do zakonu. I to zakonu o tak surowej regule. Granicy klauzury nie wolno przekroczyć nie tylko osobom z zewnątrz, ale także zakonnicom, które wstąpiły do zakonu kontemplacyjnego. Siostry na zawsze dobrowolnie ograniczają swoje kontakty ze światem zewnętrznym.
Tak naprawdę Marta nie jest jedyną bohaterką dokumentu. To zarówno film o niej, jak i o jej rodzinie. Bo tam właśnie, w rodzinie, rozpoczęło się jej powołanie. Marta ma jeszcze ośmioro rodzeństwa. Jej rodzina jest rodziną katolicką (w Szwecji żyje ok. 140 tys. katolików), w której wiara, i to głęboka, przekazywana była z pokolenia na pokolenie. Wszyscy, zanim udadzą się do swoich zajęć, zaczynają dzień od modlitwy, wspólnego śpiewu i czytania Ewangelii. Radosnego dzielenia wiarą – w kaplicy, którą zbudowali rodzice, bo do kościoła jest daleko.
Dla rodziców i rodzeństwa wstąpienie Marty do klasztoru nie było zaskoczeniem. Jej plany nie stanowiły dla nikogo tajemnicy. Akceptowali je wszyscy, z wyjątkiem starszego brata, który nie mógł pogodzić się z tą decyzją. Jednak zadowolenie z decyzji córki i siostry nie oznaczało, że nie mieli poczucia straty. Matka dziewczyny nie ukrywa przed kamerą, że w głębi duszy czasem odczuwała smutek i tęsknotę.
„Siostra” jest filmem zrealizowanym z niezwykłą pokorą wobec tych, o których opowiada. Autorka nie udaje, że jest od nich mądrzejsza, ogranicza swój komentarz do minimum. To oni mają głos.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
Edward Kabiesz