Ponad 20 tys. Francuzów przeszło wczoraj ulicami Paryża w obronie życia. Doroczny marsz koncentruje się zwykle na zwracaniu uwagi na zabijanie nienarodzonych dzieci. W tym roku w centrum znalazł się temat eutanazji. Wyrażano też sprzeciw wobec projektu uznania aborcji za prawo konstytucyjne.
O temacie tegorocznego Marszu dla Życia w Paryżu zadecydował poniekąd sam prezydent Macron, kiedy we wrześniu ubiegłego roku otworzył debatę społeczną na temat eutanazji i wspomaganego samobójstwa. Jej celem jest przeforsowanie legalizacji owych praktyk do końca tego roku.
Uczestnicy Marszu dla Życia głośno sprzeciwiali się inicjatywie prezydenta, podkreślając, że eutanazja nie może być sposobem na reformę emerytalną we Francji. Przewodniczący Marszu Nicolas Tardy-Joubert przypomniał, iż prawdziwy problem leży gdzie indziej. Choć wszyscy Francuzi mają ustawowo zapewniony dostęp do terapii paliatywnej, w rzeczywistości aż 70 proc. z nich nie posiada w praktyce takiej możliwości.
Przed konsekwencjami legalizacji eutanazji ostrzegał zebranych prof. Timothy Devos, lekarz z uniwersytetu w Lowanium. Podkreślił on, że w Belgii 20 lat po depenalizacji tego procederu jedna trzecia ofiar wciąż nie jest w ogóle zgłaszana. Coraz częściej o eutanazję proszą ludzie starzy lub osłabieni, którzy bynajmniej nie znaleźli się w końcowej fazie życia, lecz nie chcą pozostać obciążeniem dla innych.
Przeczytaj: Marsz dla życia w Waszyngtonie – obrońcy życia świętują i kontynuują zmaganie
Krzysztof Bronk