Dla wydawców targi książki to sposób na promocję. Dla czytelników – okazja do zdobycia książki po cenie hurtowej i spotkania z twórcą. Dla autorów – uciążliwy przymus, ale i duma, że po ich autograf ustawiają się kolejki.
Dla mnie to okazja do spotkań ze świadomymi czytelnikami, którzy przychodzą specjalnie po to, żeby porozmawiać ze swoimi autorami – mówi wybitna polska poetka Ewa Lipska. – Fantastyczne jest też poznawanie tych, którzy przychodzą tu jak do supermarketu i na początku zastanawiają się, co wybrać: kalendarz, czy tomik wierszy. I w końcu decydują się… na wiersze.
Wielu twórców narzeka, że targowe podpisywanie książek to prawdziwa męka. Zwykle panuje ścisk, hałas, męczy brak świeżego powietrza, wszyscy ulegają targowej atmosferze, choć przecież handluje się tu towarem ekskluzywnym, jakim jest książka. – Jestem przeciwny oglądaniu pisarzy – mówi krytyk Dariusz Nowacki, który nie lubi brać udziału w targach książki. – Mam przeświadczenie, że lepiej wypadają w swoich książkach niż w rzeczywistości.
Poznać osobiście
– Udział w ogólnoeuropejskich targach książki to dla wydawców możliwość kupienia licencji na przekład, zapoznania się z propozycjami wydawniczymi innych krajów – mówi Teresa Darmoń, dyrektor do spraw promocji wydawnictwa Videograf II. – Na targi jeździmy, żeby poznać się osobiście z innymi wydawcami i autorami, ale też po to, by zorientować się w panujących tendencjach. Jednego roku modne są thrillery, drugiego – powieści fantastyczne albo poradniki. Warto też przypatrzyć się, jak sąsiedzi promują swoje tytuły. W Polsce, według Darmoń, warto jeździć na targi, żeby poznać bibliotekarzy. – Biblioteki zaopatrywane są przez określone hurtownie, które wygrywają przetargi, więc nie docierają do nich wszystkie tytuły. Tutaj osobiście mogą zamówić książki u wydawców. Podobnie jest z występującymi na targach. Krytyk Wojciech Ligęza pamięta, że z wykładem „O dziedzictwie PRL”, wygłoszonym podczas imprezy towarzyszącej targom, objechał potem wiele domów kultury.
Po książki z plecakiem
– Targi krajowe to święto środowiskowe, można na nich spotkać pisarzy, można kupić taniej książki – mówi Nowacki. – Pojawia się jednak wątpliwość, czy niektórzy nie przyjeżdżają tylko po to, żeby się pokazać, bo nieobecność oznacza, że wydawnictwo upada? Mimo wszystko z roku na rok do Krakowa, Warszawy i innych miast, w których chce się handlować książkami, przyjeżdża coraz większa liczba wystawców. A z czytelnikami spotykają się prawdziwe gwiazdy pióra. W tym roku na targach krakowskich swoje książki będą podpisywać m. in. Ewa Lipska, Wojciech Kilar, Jerzy Stuhr, o. Leon Knabit. Ligęza ceni sobie nie tylko osobiste spotkania z twórcami, ale też to, że na stoiskach może powybierać interesujące pozycje wydawnictw niszowych czy regionalnych. Już szykuje plecak na niekoniecznie lansowane na pierwszych stronach gazet, ale cenne dla niego tytuły.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
Barbara Gruszka-Zych